Sytuację na parkietach w Europie poprawiły spekulacje dotyczące udziału Chin w skupowaniu długu eurolandu. Dzięki tym spekulacjom nawet po ponad 7 proc. drożały akcje największych europejskich banków – Societe Generale czy Deutsche Banku. W przypadku SocGen znaczenie miały też zapewnienia jego szefa, że bank poradzi sobie z ekspozycją na europejski rynek długu.
Wczorajsza sesja po raz kolejny jednak pokazała, że udane otwarcie niczego nie gwarantuje. Notowania w Europie miały swój zły moment, gdy rynki poznały wyniki aukcji włoskich obligacji, które okazały się rozczarowujące (nie wiadomo, czy w aukcji udział wzięli Chińczycy).
Indeksy szybko jednak się podniosły, bo potencjalna chińska pomoc nie jest wyłącznym czynnikiem ważnym dla rynków. Analitycy podkreślali, że ostatnia fala spadkowa przyczyniła się do dalszego uatrakcyjnienia wskaźników wycen akcji, co także mogło być istotne dla odreagowania.
Od zwyżki związanej z nadziejami na chiński ratunek dla strefy euro rozpoczęły się także notowania na rynku akcji za Atlantykiem. Spisuje się on w ostatnim czasie lepiej niż europejski, nad amerykańskimi bankami nie ciąży jednak wizja poniesienia aż tak ogromnych strat, jak nad bankami niemieckimi czy francuskimi, gdyby doszło do bankructwa Grecji i nasilenia kłopotów w eurolandzie.
Na koniec notowań indeksy na głównych rynkach europejskich urosły od 0,8 proc. w Londynie do ponad 2 proc. we Frankfurcie. W tym czasie popyt na giełdzie nowojorskiej osłabł i S&P 500 był tylko o 0,3 proc. powyżej kreski. Obawy o strefę euro oraz osłabienie dolara przyczyniły się wczoraj do wzrostu cen złota. Kruszec nadal jest jednak o około 100 USD tańszy od rekordu.