Jednego dnia słyszymy o skoordynowanych działaniach banków centralnych w celu pomocy instytucjom finansowym na Starym Kontynencie, a kolejnego ze szczytu ministrów finansów Unii Europejskiej płynie sygnał, że w sprawie pomocy dla Grecji wciąż jeszcze nie zapadły ostateczne decyzje.
Zresztą przywiązywanie przez inwestorów tak dużej wagi do rozwoju kryzysu finansów publicznych w Europie jest potwierdzeniem tego, jak ogromne targają teraz nimi emocje. Dużo mniej natomiast istotne zdają się fakty. Ta konstatacja jest jedną z istotniejszych w kontekście oceny tego, czy ostatni giełdowy tydzień miał znaczenie z punktu widzenia rozwoju wypadków w średnim terminie.
Skoro to nie fundamentalne przesłanki rządziły zachowaniami inwestorów, to na wieszczenie trwalszego ruchu w górę jest jeszcze za wcześnie. Takiej oceny nie zmienia nawet imponująca skala odbicia na DAX. Ostatecznie jednak nie zdołał się on wybić z obowiązującego od miesiąca kanału zniżkowego. Wydaje się, że górne jego ograniczenie może stanowić dobry punkt odniesienia dla oceny tego, czy rozpoczyna się na giełdach trwalszy ruch w górę. Gdyby niemiecki indeks wybił się z tego kanału, otworzyłaby się droga do znaczącego ruchu w górę. Samo odbicie od oporu oczywiście jeszcze nie rozstrzyga sprawy, choć zakładając, że jesteśmy w trendzie zniżkowym, to do oporów, a nie wsparć warto przywiązywać większą wagę. Zejście DAX poniżej 5420 punktów praktycznie jednak wykluczałoby scenariusz powrotu do zwyżek, a raczej przybliżało pojawienie się kolejnej fali zniżek.
Bardzo istotnym sygnałem z ostatnich dni jest coraz słabsze zachowanie surowców. Drugi z rzędu tydzień zakończyły na minusie, przybliżając pojawienie się kolejnej silnej fali zniżkowej.
Zresztą był to również nieudany tydzień dla obligacji przedsiębiorstw z wysokimi ratingami. Oba rynki dość dobrze zniosły sierpniową falę wyprzedaży, ale obecne ich zachowanie wskazuje na to, że do inwestorów coraz bardziej dociera, że niekorzystna koniunktura gospodarcza będzie trwała dłużej.