Najbardziej oberwało się akcjonariuszom dużych spółek giełdowych. WIG20 stracił aż 2,64 proc. Stosunkowo lepiej, ale wciąż daleko od ideału, zachowały się mniejsze spółki. Indeks średniaków spadł o 1,83 proc., natomiast giełdowe maluchy z portfela sWIG80 straciły 1,53 proc. Wtorkowe spadki dodatkowo nie ucieszyły zapewne amatorów analizy technicznej. Średnia największych i najbardziej płynnych spółek WIG20 przebiła ostatni dołek, co otworzyło jej drogę do poziomu co najmniej 2000 pkt, a być może nawet 1800 pkt.
Kiepskie nastroje panowały także na rynkach zagranicznych. Ryzyko zdecydowanie nie było tym, na co inwestorzy mieli wczoraj apetyt najbardziej, więc przecena dotknęła zarówno Europy Zachodniej, jak i Stanów Zjednoczonych. Tym samym, został przerwany zeszłotygodniowy „decoupling" obu rynków, który był wynikiem mieszanki niezłych informacji politycznych ze Starego Kontynentu i dalszych sygnałów spowolnienia gospodarki USA.
We wtorek Goldman Sachs obniżył prognozy wzrostu globalnej gospodarki w 2012 roku z 4,2 proc. do 3,5 proc. Jednocześnie bank inwestycyjny przyznał, że widzi 40-procentowe prawdopodobieństwo recesji w USA oraz że spodziewa się ujemnego wzrostu we Francji i Niemczech. Recesją w Europie grozi też najnowszy raport S&P. Gdyby tego było mało, powróciły problemy europejskiego sektora bankowego. Tym razem pod ostrzałem znalazła się belgijska Dexia, co zaowocowało przeceną całej branży. Paradoksalnie, jak wykazały ostatnie stress testy przeprowadzane przez European Banking Authority, w bankach znajduje się zaledwie 32 mld euro greckich obligacji. Oznacza to, że restrukturyzacja greckiego długu połączona ze wsparciem EFSF i pakietami stymulacyjnymi mogłaby potencjalnie zażegnać problemy na Starym Kontynencie, jednak do finalnych rozstrzygnięć jest jeszcze daleko.
Na rynkach akcji wciąż utrzymuje się wysoka premia za ryzyko. „Indeks strachu" VIX notuje ponad 45 pkt, czyli najwięcej od dna poprzedniego kryzysu. Rekordowo szerokie są spready kredytowe, a spore napięcie widać także na rynku pieniężnym. Wskaźniki wyceny dla akcji są najniższe od początku 2009 roku, a w wielu przypadkach niższe niż w dołku po pęknięciu bańki internetowej. Wprawdzie trudno przewidywać, kiedy giełdy zanotują dołek, jednak już obecne wyceny trudno nazwać wygórowanymi. W najbliższym tygodniu poznamy decyzje w sprawie stóp procentowych banków centralnych w strefie euro, Japonii i Polsce, a także sporo ważnych danych makro, które wyznaczą kierunek dla rynków na nadchodzące sesje.