Przy okazji raportu z rynku pracy w USA zwykle najważniejsze dla inwestorów są dane o liczbie nowych etatów poza rolnictwem. Te nie przyniosły dziś jednak większego zaskoczenia (wzrost o 120 tys. wobec oczekiwanych 125 tys. etatów), a na pierwszy plan wysunęły się dane o bezrobociu, które niespodziewanie spadło z 9 proc. do 8,6 proc. To poziom najniższy od 2,5 roku.
Chociaż ekonomiści wskazują, że bezrobocie w USA nie spada dlatego, że przybywa pracy, lecz dlatego, że wielu Amerykanów przestało jej aktywnie poszukiwać, to inwestorzy uwierzyli, że najnowsze dane są kolejnym sygnałem wskazującym na siłę amerykańskiej gospodarki.
Dane te wyraźnie wpłynęły na giełdy, które wcześniej też już rosły, lecz mniej. Po nich na niektórych krajowych rynkach (m.in. we Frankfurcie) główne indeksy zaczęły zyskiwać zaś nawet po ponad 2 proc. Dobrze otworzyły się też giełdy na Wall Street – wzrost na początku wynosił 1-1,2 proc. Z czasem część inwestorów zaczęła jednak realizować zyski.
Wcześniej pozytywnym sygnałem dla rynków były dziś m.in. spekulacje na temat zwiększenia roli Międzynarodowego Funduszu Walutowego w ratowaniu strefy euro. Miałby on zostać zasilony w tym celu 200 mld euro z Europejskiego Banku Centralnego. Wiadomości te pomogły bankom – jeśli chodzi o Europę, ich notowania rosły momentami po przeszło 4 proc. Bardzo chętnie kupowano też akcje banków w USA.
Cały miniony tydzień, głównie za sprawą interwencji banków centralnych przeprowadzonej w środę, okazał się dla światowych giełd niezwykle udany. Pod koniec sesji europejski indeks Stoxx 600 był o ponad 8 proc. wyżej niż w poprzedni piątek. W Stanach S&P 500 zyskiwał w skali tygodnia ponad 7 proc.