Chociaż Wall Street wystartowała nad kreską, indeksy szybko zaświeciły na czerwono. Inwestorzy, po wzrostach w całym kwartale decydowali się dziś na realizację zysków. Do pozbywania się akcji graczy nakłoniły też słabe dane, jakie napłynęły zza Oceanu. Obrazujący aktywność sektora przemysłowego w okolicach Chicago wrześniowy indeks Chicago PMI spadł do 49,7 pkt z 53 pkt miesiąc wcześniej. To pierwszy od września 2009 roku odczyt indeksu Chicago PMI poniżej granicznego poziomu 50 pkt. Opublikowany chwilę później indeks nastroju Uniwersytetu Michigan również nie napawa optymizmem. Wprawdzie wrześniowy indeks okazał się wyższy niż miesiąc wcześniej, lecz gorszy niż opublikowany przed dwoma tygodniami wstępny odczyt tego indeksu. Wskaźnik wzrósł do 78,3 pkt z 74,3 pkt miesiąc wcześniej. Pierwotny odczyt wskazywał na poziom 79,2 pkt. Słabe dane makroekonomiczne utwierdzają inwestorów w przekonaniu, że działania banków centralnych, które ostatnio wsparły notowania na rynkach akcji mogą okazać się niewystarczające i nieskuteczne.

Dodatkowym impulsem do wyprzedaży były wyniki stress testów hiszpańskich banków. Z audytu przeprowadzonego wśród 14 największych hiszpańskich banków wynika, że w razie poważnego gospodarczego załamania mogą potrzebować one 59,3 miliarda euro.Z grupy 14 badanych banków dokapitalizowania potrzebuje połowa z nich.

W efekcie Wall Street kończy tydzień niewielką zniżką. Dow Jones stracił 0,36 proc., technologiczny Nasdaq zniżkował 0,65 proc., a indeks szerokiego rynku S&P500 spadł o 0,45 proc.