Jak królika z kapelusza wyciągnęła temat zmiany w funkcjonowaniu OFE, pomimo że był on przez rynek wałkowany od miesięcy i wydawał się być w większości już zdyskontowany. To jak dużą dawką rynkowych emocji była podszyta środowo-czwartkowa wyprzedaż akcji doskonale pokazuje zachowanie giełdy w piątek i poniedziałek, gdy nastąpiło zdecydowane odbicie. Oczywiście, że w przypadku WIG20 pomogła bliskość czerwcowego, średnioterminowego dołka, nad którym łapanie przysłowiowego spadającego noża cechowało się względnie ograniczonym ryzykiem. Jednakże, tego odbicia nie byłoby, gdyby faktycznie inwestorzy obawiali się długoterminowych skutków mniejszego napływu środków do OFE i z OFE na giełdę. A przecież do wariantu węgierskiego nam daleko.

Strach przed brakiem OFE jest irracjonalny. To mit, że fundusze emerytalne stabilizowały notowania w momentach ekstremalnych. Tak samo mitem jest to, że ich potencjalny brak będzie miał negatywne konsekwencje. Tak jak obecność OFE nie wywołała na polskim rynku kapitałowym permanentnej hossy, tak samo ich brak  nie spowoduje załamania. Do tej pory trendy kształtowały rynki globalne i tak będzie w przyszłości, niezależnie od tego, czy OFE będą, czy też ich nie będzie. To nie dlatego GPW jest obecnie w tym, a nie innym miejscu, bo inwestorzy przez te wszystkie miesiące bali się, jak się rozwinie sprawa OFE (aczkolwiek lekki negatywny wpływ to miało). Jest w tym miejscu, bo takie, a nie inne jest nastawienie do rynków wschodzących. Jak dla nich ponownie zaświeci słońce, to i GPW też ruszy mocno do góry.

Emocje związane z OFE powoli będą wygasać. Z każdym dniem punkt ciężkości będzie natomiast przesuwał się w kierunku FOMC (oczekiwane jest ograniczenie wartości QE3, najpewniej o 15 mld USD miesięcznie). I to jest paradoksalnie dobra wiadomość. Rynki już od maja dyskontują normalizację polityki monetarnej w USA, kupując przysłowiowe plotki. Jakkolwiek sama decyzja najpewniej wywoła jeszcze nieco emocji, to później trzeba się liczyć z mocnym odreagowaniem. Sprzedawaniem faktów. I to nie przez dwa czy trzy dni, ale nawet przez miesiąc. To ostatecznie zakończy cały spektakl pod tytułem „Co zrobi Fed?". Wówczas też liczyć się będą tylko twarde dane z gospodarki.