To oznaczałoby, że rynek ma jeszcze przeszło 25-proc. potencjał wzrostowy. Przy prognozowanych zyskach spółek z WIG-u w perspektywie 12 miesięcy, wskaźnik cena/zysk sięga obecnie blisko 15. Jeśli prognozy zysków pozostałyby na niezmienionym poziomie, oznaczałoby to, że współczynnik cena/zysk będzie wtedy sięgał blisko 19. Już teraz trudno mówić o dużej atrakcyjności wycen, ale przy dalszych zwyżkach i braku bardziej optymistycznego spojrzenia przez analityków na perspektywy finansowe spółek, doszłoby już do znaczącego przewartościowania rynku. Na razie w przypadku większości czołowych firm z naszej giełdy nie widać zmiany postrzegania przyszłości finansowej przedsiębiorstw. W ostatnim czasie jedynie w przypadku PKO BP nastąpił progres w ocenach wartości fundamentalnej adekwatny do zwyżki notowań. Co więcej, średnia prognoz analityków daje jeszcze jakiś potencjał wzrostowy tej spółce. W wielu innych przypadkach wyceny analityków pozostają w tyle za cenami walorów. Tak jest z Pekao i BZ WBK (premia sięga 12–13 proc. w stosunku do „consensusowej" wyceny), PKN i PGE (7–8 proc. ), TP i Tauronem (po 11 proc.) czy też LPP (17 proc.) oraz BRE i Handlowym (po 22 proc.). Odwrotnych przykładów jest niewiele, a wyraźne dyskonto uwzględnia obecny kurs Eurocashu, Aliora, Echa, Kernela, CEZ czy GTC.

Wiadomo, że analitycy jako grupa podążają z wycenami za rynkiem. Trudno sobie jednak wyobrazić jeszcze większy rozdźwięk kursów z wartością fundamentalną, wyznaczaną przez ogół specjalistów. Stopniowe przyłączanie się do grupy coraz większych optymistów kolejnych analityków byłoby przy tym świadectwem wiary, że postępujące ożywienie gospodarcze jest na tyle duże, by znacząco wspomagać wyniki finansowe firm. To zaś w kolejnych tygodniach mogłoby napędzać ruch w górę. W innym wypadku zwyżkę trzeba będzie traktować w znaczącym stopniu jako spekulacyjny ruch, związany z poszukiwaniem przez globalny kapitał rynków charakteryzujących się jedynie średniookresowym momentum gospodarczym. Taktyka działania na rynku powinna dziś hołdować zasadzie inwestowania zgodnie z trendem. Ten jest wzrostowy – bardziej od oporów dla diagnozy sytuacji liczą się wsparcia. To kluczowe jest zlokalizowane w rejonie 50 tys. pkt i dopóki WIG poniżej niego nie powróci, ma szanse się piąć. Ostatni kwartał roku stwarza ku temu dogodne warunki.