Hossa na GPW trwa dalej. W ubiegłym tygodniu WIG wyraźnie przebił się przez poziom 50 tys. punktów. Stało się tak głównie dzięki rekordowym notowaniom banków. Przestrzeń do dalszych wzrostów została otwarta, choć im wyżej jesteśmy/będziemy, tym poziom ryzyka będzie narastał.
Pomimo korekty na amerykańskim rynku akcji nasz rynek trzymał się w I dekadzie października nadspodziewanie dzielnie. Kursy nie chciały się skorygować po wrześniowych wzrostach. I gdy w Stanach sytuacja się poprawiła, nasz rynek wystrzelił w górę (ubiegły czwartek). Prym wiodły notowania polskich banków. Pomimo wysokich poziomów wyceny (wskaźnik P/E14 rzędu 14–16) kilka biur maklerskich i banków inwestycyjnych zaczęło polecać akcje naszych instytucji finansowych. I zagraniczni inwestorzy, chcąc nie chcąc, muszą się z tym pogodzić. Kupują więc BRE po 500 zł, BZ WBK po 375 zł czy Pekao po 190 zł. No cóż, trzeba wierzyć w naprawdę mocną poprawę wyników banków w przyszłym roku...
Przebicie 50 tys. pkt przez WIG z dużym impetem otwiera drogę do dalszych wzrostów. Na jakie poziomy możemy się wspiąć? To już zależy tylko od wyobraźni inwestorów, wyobraźni dotyczącej ożywienia w polskiej gospodarce i jego wpływu na wyniki spółek. Najwięksi optymiści już od dłuższego czasu wieszczyli, że w przyszłym roku wyrównamy rekord wszech czasów z połowy 2007 r. Czy inwestorom starczy wyobraźni na aż tyle?
Faktem natomiast jest to, że im wyżej będziemy się wspinać, tym bardziej będzie rosło ryzyko. Ostrożność będzie ustępować miejsca chciwości. Udział akcji w portfelach inwestorów, zarówno instytucjonalnych, jak i indywidualnych, będzie wzrastał. Obudzą się kursy nawet słabych fundamentalnie spółek. Wzrost dynamiki notowań będzie podpowiadał, że jesteśmy w coraz bardziej zaawansowanej fazie hossy, trwającej notabene od I kwartału 2009 r., czyli od czterech i pół roku.
Wchodzimy w okres wynikowy. Jaki będzie? Generalnie bez istotnych zmian w relacji do wyników za II kwartał. Niektóre spółki wprawdzie zaczęły już odczuwać ożywienie gospodarcze, ale szału raczej jeszcze nie będzie. Nastawiamy się na to, że najlepsi będą kontynuować dobrą passę, najgorsi – nie wyjdą z kryzysu. Nie spodziewamy się aż tylu pozytywnych zaskoczeń po sektorze bankowym. Słabo wypadną spółki surowcowe i pokrewne.