Styczniowa liczba nowych etatów okazała się wyższa od oczekiwań. Grudniowe dane zostały silnie zrewidowane w górę (z +252 tys. na 329 tys.). Jednak uwagę przyciąga listopad, który został zrewidowany z 353 tys. na 423 tys. Jest to największy wzrost liczby etatów od września 1997 roku. Całoroczna rewizja wyniosła niespełna 100 tys. na plus, a więc nie jest przełomem (umniejszono choćby dane z października).
To, co nas ciekawi najbardziej, to zmiana płacy godzinowej w relacji rok do roku. W styczniu wyniosła 2,2 proc., a więc jest progres względem danych za grudzień (+1,6 proc.). W tych okolicznościach wzrost stopy bezrobocia do 5,7 proc. jest zupełnie bez znaczenia.
Nasz indeks WIG20 po danych nie zdołał zaliczyć nowego szczytu dnia, choć nastroje ku temu są były sprzyjające. Można więc uznać, że reakcja była dość stonowana. Owszem, może przewijać się wątek obaw o płace, ale na razie tempo ich wzrostu jest umiarkowanie niskie i musi minąć jeszcze sporo czasu, zanim osiągnie przynajmniej 4 proc. r./r. Dobre dane mogą być odbierane jako zagrożenie, ale mimo wszystko jest to zagrożenie dość odległe. Mowa naturalnie o możliwości pojawienia się pierwszej podwyżki stóp procentowych w USA. Parę miesięcy temu mówiło się o połowie roku. Teraz ten termin nie wydaje się zbyt realny. Fed deklaruje cierpliwość i pewnie będziemy mieli okazję tego doświadczyć.