Inwestorów wciąż zaprzątała niepewna sytuacja zadłużonej Grecji. Nowe greckie władze nie są skłonne do dużych ustępstw wobec międzynarodowych wierzycieli, więc wciąż realne jest ryzyko negatywnego scenariusza dla rynków, w którym kraj ten opuszcza strefę euro. W przeciwieństwie do wielu innych europejskich rynków akcji, gdzie notowania zdominował kolor czerwony, nie zniechęciło to inwestorów handlujących w Warszawie. Już na starcie notowań rodzimi gracze ochoczo zabrali się za odkupywanie przecenionych w trakcie poprzednich tygodni akcji akcji. Wyglądało to tak, jakby warszawska giełda za wszelką cenę chciała nadrobić stracony w tym roku dystans do zagranicznych giełd. Korzystny wynik udało dowieźć się do końca sesji, choć skala zwyżek nie powala na kolana. Cieniem na poniedziałkowym odbiciu indeksów kładą się też niskie obroty, które wyniosły niewiele ponad 600 mln.

Wśród największych spółek wchodzących w skład WIG20 najlepiej zaprezentowała się JSW, której akcje były liderem poniedziałkowych zwyżek. Entuzjazm rynku wywołała decyzja o zawieszeniu strajku w kopalniach spółki i wznowieniu wydobycia. Zwyżkę rodzimych indeksów zawdzięczamy jednak przede wszystkim odbiciu notowań KGHM oraz banków. Na drugim biegunie, wśród najmocniej przecenionych potentatów rodzimego parkietu, znalazły się akcje spółek energetycznych i PGNiG.

Dobre nastroje powróciły na rynek walutowy, choć z uwagi na nieobecność amerykańskich inwestorów (święto w USA) notowania przebiegały w dość sennej atmosferze. Nie przeszkodziło to jednak umocnić się złotemu do głównych walut. Na koniec poniedziałkowych notowań płacono 4,17 zł za euro i 3,66 zł za dolara.