Tę przecenę można częściowo wytłumaczyć chęcią realizacji zysków – 2014 r. był przecież bardzo dobry dla tureckich aktywów, a od początku stycznia 2015 r. obserwowaliśmy kontynuację tego trendu. Korekta była więc oczekiwana i uzasadniona, ale o jej dynamice i momencie rozpoczęcia zadecydowała mieszanka czynników lokalnych i międzynarodowych. Dużo nerwowości i niepewności przysporzył rynkom finansowym prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który w praktycznie każdym ze swoich licznych wystąpień znajdował czas na słowne ataki na szefa banku centralnego Erdema Basciego. Krytyka skupiała się na zbytniej, jego zdaniem, opieszałości w obniżaniu stóp procentowych i w zbyt zachowawczej polityce monetarnej (mimo że w styczniu główna stopa została obniżona o 50 punktów bazowych). Efektem końcowym tej słownej przepychanki było znaczące osłabienie się liry oraz korekta na rynkach akcji i obligacji. Część inwestorów zagranicznych zaczęła się obawiać o niezależność i obiektywność przyszłych decyzji szefa banku centralnego. Wydaje się jednak, że te obawy są nie do końca uzasadnione. Po pierwsze, mandat Basciego kończy się w przyszłym roku i nie ma szans na jego przedłużenie. W związku z tym nie musi się on starać przypodobać politycznym decydentom i może kontynuować swoją pracę do końca kadencji w jak najbardziej obiektywny i rzetelny sposób. Po drugie, wydaje się, że dla Erdogana ataki skierowane w Basciego są początkiem kampanii politycznej przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi i w związku z tym forma dominuje nad treścią. Taki schemat powtarzał się już wielokrotnie w przeszłości, kiedy to potrzebny był wróg, przed którym Erdogan i rządząca partia AKP uchronią wyborców.
Czynnikiem międzynarodowym, który przysłużył się korekcie, był przepływ kapitału w kierunku rynku rosyjskiego. Bardzo często jest tak, że Turcja konkuruje o kapitał międzynarodowy właśnie z Rosją. A tam, po fatalnym dla akcji roku 2014, mamy do czynienia z silnym odbiciem wzrostowym. Mimo że wyceny rosyjskich spółek wyglądają na pierwszy rzut oka atrakcyjne, wydaje się, że w dalszej perspektywie inwestorzy bardziej docenią fundamenty i rozwój tureckiej gospodarki i to w tamtym kierunku ponownie popłynie kapitał.