Poprawa koniunktury na rynku towarów, która była widoczna przez dwa miesiące do połowy maja, była jedynie odreagowaniem silnej przeceny trwającej od połowy 2014 r. W tej sytuacji trzeba raczej zastanawiać się nie nad tym, czy ceny towarów dalej będą szły w dół, tylko nad tym, jak głęboko jeszcze spadną. Wyrównanie przez CRB dołka z 2009 r., znajdującego się w okolicy 200 pkt, jest w obecnej sytuacji „oczywistą oczywistością", ale można znaleźć silne argumenty na rzecz przełamania tej bariery i zejścia znacznie niżej. Perspektywa kolejnej silniejszej fali umocnienia dolara jest realna w związku ze zbliżającą się podwyżką kosztu pieniądza w USA. Brak jest presji inflacyjnej, która tworzyłaby bardziej sprzyjające środowisko do inwestycji w towary, a jednocześnie globalna gospodarka, ze szczególnym uwzględnieniem państw rozwijających się, doświadcza zauważalnej zadyszki. Do optymizmu nie skłania też analiza techniczna. W początkach tego roku indeks CRB opuścił dołem kanał spadkowy, w którym poruszał się od wiosny 2011 r. Teoria pozwala wskazać minimalny zakres ruchu, co w tym wypadku daje około 180 pkt.
Taki rozwój wypadków byłby nie lada problemem zwłaszcza przy ocenie obligacji, które w dość zgodnej opinii obserwatorów rynków są zdecydowanie „passe", a w okolicznościach wyraźnie taniejących surowców znów mogłyby odzyskać blask. Atrakcyjnie jawią się zwłaszcza papiery z państw, gdzie ultraliberalna polityka banków centralnych będzie kontynuowana. Tu wymienić trzeba przede wszystkim Japonię, euroland, Szwecję i Szwajcarię. Natomiast w Wielkiej Brytanii stopniowo powraca temat zwiększenia kosztu pieniądza. W poprzednich cyklach spadku rentowności obligacji skarbowych można było dużo zarobić na papierach korporacyjnych wysokiego ryzyka, ale teraz zachowują się bardzo słabo. Można to wiązać z przedłużającą się stagnacją zysków amerykańskich przedsiębiorstw czy regresem wyników finansowych firm na „emerging markets". To czynniki skłaniające do realizowania wcześniejszych pokaźnych zysków, ale za wcześnie jest, by mówić, że długofalowy trend na tym rynku się odwrócił. Mamy na nim raczej do czynienia z tendencją boczną, która w warunkach spadających cen surowców powinna się utrzymać. To istotne, bo zachowanie tego rodzaju obligacji jest wyraźnie skorelowane z notowaniami na giełdzie.