Po godzinie handlu S&P500 tracił 1,4 proc., a Nasdaq 1,8 proc. Spadki były pokłosiem wtorkowej dewaluacji chińskiego juana, a także słabych, środowych danych z tamtejszej gospodarki. Lipcowe odczyty produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej okazały się niższe od prognoz, co potwierdza spowolnienie koniunktury w Państwie Środka.
O ile we wtorek warszawski rynek nie poddał się światowym nastrojom, to w środę spadków nie udało się już uniknąć. WIG20 spadł o 0,9 proc., do 2200 pkt, i znów wzrosło ryzyko przebicia tego ważnego wsparcia. Jeśli do tego dojdzie, indeks blue chips może spaść do 2150 pkt lub nawet 2100 pkt.
Wśród największych spółek słabością raziły Energa i Tauron. Akcje tej pierwszej taniały nawet o ponad 3 proc., do 18,88 zł, co jest najniższą wyceną od ponad roku. Wyprzedaż była reakcją rynku na słabe wyniki za drugi kwartał (zysk netto spadł rok do roku o 40 proc.). Papiery Tauronu natomiast taniały w porywach o ponad 4,2 proc. Zniżka była reakcją rynku na zmiany w radzie nadzorczej spółki.
W gronie blue chips pozytywnie wyróżniał się tylko Orange. Akcje telekomunikacyjnej spółki drożały nawet o 7 proc., do 8,27 zł. Zwyżka mogła być reakcją rynku na informację, że wśród analityków giełdowych przybywa opinii, że trwająca licytacja częstotliwości 800 i 2600 MHz (tzw. aukcja LTE) zakończy się odwołaniem całego procesu.
Na szerokim rynku nie zabrakło w środę wzrostowych spółek. Kursy akcji aż 13 emitentów osiągnęły przynajmniej roczne maksima. W gronie tym były m.in. Budimex, Lotos oraz Neuca. Z kolei ceny papierów dziewięciu firm spadły do rocznych dołków (m.in. Milkilandu, PGE i Sanwilu). Ze statystyk rynkowych wynika, że aż 52 proc. spółek zanotowało w środę spadek kursów akcji, a tylko 30 proc. ich wzrost. Obroty na warszawskiej giełdzie sięgnęły 750 mln zł, z czego 81 proc. przypadło na spółki z WIG20.