Czas bardzo szybko zweryfikował te prognozy – załamanie giełd i osłabienie danych z amerykańskiego przemysłu zmusiły Fed do weryfikacji własnych przewidywań i ograniczenia zapowiedzi do dwóch ruchów przed końcem roku. Bardzo osłabiona wiarygodność banku (normalizacja polityki pieniężnej odsuwana od dwóch lat) powoduje jednak, że inwestorzy podchodzą do forward guidance z dużym dystansem, nie wierząc, że FOMC podwyższy stopy po tym, gdy wzrost w I kw. 2016 wyniósł 0,5 proc.
Jeszcze w drugiej połowie marca, na fali silnych zwyżek giełdowych i poprawy w Chinach, rynek wyceniał prawdopodobieństwo czerwcowej podwyżki na 42 proc. Wystarczyło trochę słabszych danych z USA w ostatnim miesiącu, by spadło ono do poziomu bliskiego zera (4 proc.). Oczywiście nie bez znaczenia jest tu upływ czasu – rynek, nie bez powodu, wpadł w schemat gry na to, że „podwyżki będą, ale jeszcze nie teraz". Mimo to wydaje się, że obecne wyceny (maksymalnie jeden ruch przed końcem roku) nie oddają rzeczywistości.
Przede wszystkim rośnie inflacja – obecne 0,9 proc. r./r. może nie robi wrażenia samo w sobie, ale perspektywy na kilka najbliższych miesięcy bardzo zmieniły się w ostatnich tygodniach za sprawą wyraźnego odbicia cen surowców, które z pewnym opóźnieniem będzie się musiało przełożyć na wydatki konsumentów. Obecny trend na rynku ropy WTI nie musi nawet być kontynuowany. Pomiędzy czerwcem a sierpniem 2015 r. jej cena spadła z 60 do 40 dol. za baryłkę, co oznacza, że za trzy–cztery miesiące Amerykanie będą płacili za paliwo więcej niż rok wcześniej, a główny hamulec wzrostu cen zniknie.
Wyraźnie poprawiło się także otoczenie zewnętrzne amerykańskiej gospodarki, szczególnie gdy się uwzględni, że Fed swoje prognozy podwyżek rewidował bezpośrednio po styczniowym pandemonium, gdy zagrożenia dla globalnego wzrostu wydawały się o wiele wyższe. Chińska stymulacja działa, co oznacza, że dane o globalnym handlu, statystyki światowego przemysłu oraz ceny surowców mogą pozytywnie zaskakiwać w II i III kw. 2016 r.