WIG20 na starcie sesji zyskał około 0,2 proc. i wydawało się, że jest szansa na przełamanie złej passy z ostatnich kilku dni. Niestety szybko okazało się, że będzie to bardzo karkołomne zadanie. Nie minęła godzina handlu, a wskaźnik 20 największych firm naszego parkietu zszedł pod kreskę. Zaczął tracić około 0,8 proc. i co gorsze mimo upływu czasu nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się poprawić. O godz. 12.30 indeks tracił około 0,7 proc. Spadki nie ominęły także średnich i małych firm, chociaż tutaj skala przeceny jest niższa. mWIG40 spada o 0,5 proc. zaś sWIG80 o symboliczne 0,05 proc.

Dzisiejsze spadki w Warszawie powodują, że nasz rynek należy do jednych z najsłabszych w Europie. Większość giełd jest bowiem na plusie. Szczególnie mocno zyskuje włoski indeks FTSE MIB. Rośnie ponad 2 proc. Południe Europy w ogóle jest dziś dobrym pomysłem inwestycyjnym. Hiszpański Ibex zyskuje około 1,4 proc.

U naszych zachodnich sąsiadów DAX rośnie 0,4 proc. z kolei francuski CAC40 jest 0,2 proc. na plusie.

Nie jest jednak tajemnicą, że dziś kluczowym wydarzeniem dla rynków będzie publikacja danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych. O godz. 14.30 poznamy m.in. odczyty dotyczące PKB za II kwartał.

W obliczu tych danych nie dziwi, że na rynku walutowym jesteśmy świadkami niewielkiej zmienności. Za dolara trzeba płacić 3,93 zł. Euro jest wyceniane na 4,36 zł.