Poranek przynosi zwykle próbę dostosowania wycen do czwartkowego zakończenia na Wall Street, które tym razem było lepsze od oczekiwań, a kolejne godziny zawieszenia w konsolidacjach związane z oczekiwaniem na dane z rynku pracy w USA. Zwykle GPW, z akcentem na WIG20, chowa się w korelacji z rynkami bazowymi, które gaszą zmienność i oscylują w pobliżu porannych otwarć. Dziś scenariusz był nieco zaburzony. W pierwszej fazie sesji GPW szukała korelacji z otoczeniem, ale w środkowej części ścieżki Warszawy i rynków bazowych rozeszły się, na co wpływ miała słaba postawa złotego. Połączenie spadków złotego i cen blue chipów na GPW sygnalizowało, iż rynek pozycjonował się po lepsze od oczekiwań dane z rynku pracy w USA, które niosłyby ryzyko szybszego podniesienia stóp procentowych przez Federalny Komitet Otwartego Rynku i związanej z tym presji podażowej na rynkach wschodzących. Dane okazały się gorsze od oczekiwań. Wzrost liczby etatów był niższy od prognoz, a równie słabo zaprezentowała się dynamika płac. Rynki przyjęły dane w kategoriach utrudniających podwyżkę stóp procentowych na wrześniowym posiedzeniu FOMC, co przełożyło się na wzrosty cen akcji na świecie i zaprzeczyło wcześniejszym obawom na GPW. Umocnienia poszukał również złoty. W efekcie, po 14:30 WIG20 odbił na północ i przesunął się z dziennego minimum w rejon porannego maksimum. Finałowe godziny na GPW minęły na korelacji z rynkami bazowymi, ale nie udało się już podnieść aktywności do poziomów, które nadałyby znaczenia technicznego sesji. W finale wartość WIG20 zmieniła się o 0,33 procent przy 443 mln złotych obrotu. Bilans rozdania jest zatem neutralny technicznie. Sesja podtrzymuje zawieszenie indeksu w strefie 1800-1770-1750 pkt., które pozostało aktualne nawet po mocnym przesunięciu na pierwszej sesji września.

Adam Stańczak

e-mail: [email protected]