Wtorkowa sesja na warszawskiej, ku rozczarowaniu wielu inwestorów, nie przyniosła kontynuacji poniedziałkowego odbicia indeksów. A była ku temu doskonała okazja. O ile na zachodnioeuropejskich rynkach akcji przeważał kolor czerwony , o tyle na większości giełd rynków wschodzących, do których wciąż się zaliczamy, więcej do powiedzenia mieli kupujący. Źródła tego optymizmu należy upatrywać w spekulacjach dotyczących odsunięcia w czasie kolejnej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.
Patrząc na pozytywne zachowanie giełd w ostatnim czasie, jej wrześniowy termin nie jest na poważnie brany pod uwagę.
Tymczasem krajowe indeksy miały wyraźny problem z obraniem kierunku. Mimo wzrostowego początku notowań, dość szybko do głosu doszli sprzedający spychając główne indeksy pod kreskę. WIG20 ostatecznie zyskał 0,16 proc., co jest sporym rozczarowaniem. Pewnym wytłumaczeniem sceptycznego nastawienia inwestorów do naszego rynku mogą być lokalne czynniki. W tym tygodniu agencja ratingowa Moody's ma opublikować nową ocenę dla Polski, po tym gdy w maju obniżyła perspektywę ze stabilnej do negatywnej. Na rynku są obawy, że tym razem będzie to obniżka ratingu.
Zachowawcze podejście inwestorów odbiło się głownie na notowaniach największych spółek z WIG20. Zainteresowaniem kupujących cieszyły się papiery KGHM, którego notowania wspierały rosnące ceny miedzi. Dobrą passę kontynuowały również notowania spółek energetycznych, które najwyraźniej wróciły do łask inwestorów. Na drugim biegunie, wśród przecenionych walorów znalazły się banki, choć akurat akcje PKO BP skutecznie oparły się przecenie. Najwięcej straciły walory papiery Aliora i LPP.
Nieco większy optymizm panował na szerokim rynku. Prym w tym gronie wiodły zwłaszcza spółki o średniej kapitalizacji z indeksu mWIG40, które kontynuowały dobrą passę z poprzednich sesji, notując nierzadko kilkuprocentowe zwyżki.