Pozostawienie stóp procentowych na niezmienionym poziomie oraz jasny sygnał, że w tym roku czeka nas tylko jedna podwyżka (rynek obstawia grudzień –red.), osłabiło amerykańskiego dolara względem koszyka walut. To zaś w naturalny sposób wsparło ceny surowców oraz zwiększyło awersję do ryzyka, doprowadzając do wzrostów na światowych giełdach – począwszy od rynków dojrzałych, a kończąc na wschodzących.
W trakcie czwartkowej sesji niemal wszystkie parkiety Starego Kontynentu świeciły soczystą zielenią. Z uśpienia wybudziły się m.in. indeksy we Frankfurcie (DAX), Paryżu (CAC-40) czy Londynie (FTSE-100).
Niemal przez cały dzień popyt dyktował również w warszawskim WIG20, choć skala zwyżek była zdecydowanie mniejsza niż na Zachodzie. Nie zmienia to faktu, że czwartek, był dla indeksu blue chips czwartym z rzędu dniem na plusie. Łyżkę dziegciu w beczce miodu stanowi analiza poczynań WIG20 w nieco szerszym horyzoncie - niezwykle wymowne jest to, że wskaźnik w dalszym ciągu nie domknął pobrexitowej luki spadkowej.
Czwartkowa sesji przyniosła solidarne zwyżki średnich i małych spółek – odpowiednio mWIG40 i sWIG80 – co idealnie wpisuje się w szerszy trend widoczny w tym segmencie. Przypomnijmy, że licząc od tegorocznych dołków oba indeksy zyskały kolejno 25 i 19 proc., co uprawnia do mówienia o początkach rynku byka (umowny próg hossy to +20 proc. - red.).
W trakcie czwartkowej sesji kursy 15 spółek z rynku podstawowego wspięły się na – co najmniej – roczny szczyt. Po raz kolejny w tym miesiącu ta sztuka udała się JSW, Synthosowi, Orbisowi czy Kętom. W tej grupie znalazły się także się drożejące o kilkanaście procent akcje Pepeesu i Eko-Exportu.