Jednym z czynników, które wywołały spadki w ciągu ostatniego miesiąca, była fala nie najlepszych danych makroekonomicznych, przerwana dopiero w tym tygodniu poprawą wskaźników dla Europy. Mimo to najważniejszą negatywną zmianą (a przynajmniej postrzeganą jako taka) był widoczny wzrost poparcia dla kandydatury Donalda Trumpa na prezydenta USA.

Seria nieprzemyślanych wypowiedzi Donalda Trumpa w czerwcu i lipcu sprawiła, że w pierwszej połowie sierpnia sprawa prezydentury w USA wydawała się niemal rozstrzygnięta. Różnica poparcia między kandydatem republikanów a Hillary Clinton osiągała w niektórych sondażach poziomy dwucyfrowe. Później okazało się jednak, że zmiany w kampanii kandydata republikanów zaczynają z opóźnieniem przynosić efekty. Wypowiedzi Trumpa stały się bardziej wyważone, udało mu się wyciszyć kontrowersje dotyczące sporu z rodziną Khan, zakończył także wątek kampanii dotyczący miejsca narodzin prezydenta Baracka Obamy. Wprawdzie w ogólnokrajowych sondażach wciąż prowadzi Hillary Clinton, ale momentum zdecydowanie jest po stronie jej przeciwnika, podobnie jak przewaga w kilku kluczowych „swing states", tzn. Florydzie, Ohio czy Newadzie.

Wprawdzie w sondażach CNN po poniedziałkowej debacie 62 proc. Amerykanów wskazywało, że wygrała ją kandydatka demokratów, ale obserwatorzy są zgodni, że Trump nie został zdeklasowany ani nie popełnił żadnych poważnych błędów. Po niespodziance, jaką był wynik brytyjskiego referendum, rynki będą z pewnością bardzo ostrożne w interpretacji przedwyborczych sondaży, co przy zbliżonych wynikach obu kandydatów będzie zapewne prowadziło do wyraźnego wzrostu globalnej awersji do ryzyka w październiku. W czerwcu giełdy reagowały silniej na wzrost poparcia dla Brexitu niż na sam wynik referendum, podobnie może być także tym razem. Z tego powodu wydaje się, że na razie warto zachować ostrożność i ograniczyć ekspozycję na akcje, czas na bardziej agresywne ustawienie portfeli przyjdzie na początku kolejnego miesiąca (dla odważniejszych, wierzących w wygraną Hillary Clinton) lub dopiero po 8 listopada. Jeżeli jednak wybory wygra Donald Trump, czeka nas prawdopodobnie gwałtowna wyprzedaż akcji i poważna korekta na S&P500, które niemal na pewno pociągną za sobą także giełdy europejskie i azjatyckie.