Od samego rana przeważały minorowe nastroje, skutecznie zniechęcając do kupowania akcji. W takich warunkach giełdowe byki nie podjęły żadnej próby odwrócenia niekorzystnego biegu rynkowych wydarzeń. Z każdą godziną przewaga niedźwiedzi była coraz bardziej przygniatająca. Ostatecznie WIG20 zatrzymał się 2,7 proc. pod kreską, notując najsłabszy wynik wśród europejskich rynków akcji. Negatywne nastroje dały o sobie znać na zagranicznych giełdach - w Europie i USA, jednak tam skala wyprzedaży była mniej dotkliwa dla posiadaczy akcji.
Głównym powodem do fatalnych nastrojów na giełdach były najnowsze sondaże przedwyborcze w USA wskazujące na rosnące poparcie dla kontrowersyjnego Donalda Trumpa. Na niecały tydzień przed wyborami szanse obu kandydatów na wygraną w wyścigu o fotel prezydencki są wyrównane.
Za fatalnym zachowaniem warszawskich indeksów stały również lokalne czynniki. Niemiłe wieści napłynęły również z polskiej gospodarki. Wskaźnik PMI, obrazujący koniunkturę w krajowym sektorze przemysłowym, w październiku nieoczekiwanie spadł do 50,2 pkt z 52,2 pkt przed miesiącem, podczas gdy prognozy zakładały jego wzrost do 52,5 pkt.
Wyprzedaż dała się najbardziej we znaki największym spółkom, co śmiało można przypisać wycofującemu się z naszej giełdy kapitałowi zagranicznemu. Pod kreską znalazła się niemal cała dwudziestka potentatów naszego parkietu. Przecenie skutecznie oparły się jedynie walory LPP, dzięki lepszym od oczekiwań wynikom sprzedaży za październik. Biorąc pod uwagę zmianę procentową, najmocniej ucierpiały akcje Cyfrowego Polsatu oraz największych banków z Pekao na czele. Sprzedający byli aktywni także w przypadku Eurocashu i Energi.
Negatywne nastroje udzieliły się również posiadaczom małych i średnich spółek, choć skala przeceny w tych segmentach była mniejsza. Zdecydowana większość spółek z szerokiego rynku zakończyła notowania na minusie