Ponieważ na początku roku podczas dynamicznej zwyżki zapoczątkowanej styczniowym ponadtrzyletnim minimum indeksu pojawiły się sygnały techniczne charakterystyczne dla początkowych faz wzrostowej fazy cyklu Kitchina na rynku akcji, to 11-miesięczne maksimum sprzed tygodnia można porównywać do podobnych sygnałów z poprzednich cykli Kitchina. W dwóch ostatnich cyklach takie sygnały pojawiały się odpowiednio 16 sierpnia 2012 r. i 24 sierpnia 2009 r. W obu przypadkach po takim sygnale WIG rozpoczynał korektę, która jednak nie była ani zbyt silna, ani zbyt długa (-3,1 proc. w dziesięć sesji w sierpniu 2012 r. i -8,7 proc. w sześć sesji w sierpniu–wrześniu 2009 r.) i po zakończeniu której cykliczna hossa na krajowym rynku akcji była wznawiana i trwała następne prawie dwa lata.

Na pierwszej sesji po Wszystkich Świętych ta siła krajowego rynku została skonfrontowana z ujawnioną w międzyczasie globalną słabością, wywołaną publikacją nowych sondaży sugerujących wzrost poparcia dla Donalda Trumpa. Zaowocowało to środowym spadkiem WIG o 2,5 proc. W ciągu ostatnich dwóch lat zdarzyły się wcześniej tylko trzy sesje z podobnie dużym spadkiem WIG. Co ciekawe, wszystkie trzy pojawiły się tuż przed ustanowieniem przez indeks dołka cyklu 20-tygodniowego: 24 sierpnia 2015 r. (dołek), 18 stycznia tego roku (dwie sesje przed dołkiem) oraz 24 czerwca tego roku (osiem sesji przed dołkiem). Wydaje się prawdopodobne, że i obecnie mamy do czynienia z tego typu „straszeniem" inwestorów, które nie będzie miało dalszych poważniejszych konsekwencji, chociaż oczywiście duży wpływ na krótkoterminowe losy rynku powinien mieć ostateczny wynik przyszłotygodniowych wyborów w USA. Od minimum WIG z 7 lipca minęło już ponad 17 tygodni, więc kolejny dołek cyklu 20-tygodniowego (a zarazem 40-tygodniowego) nie powinien być zbyt odległy.

Sesje, na których WIG spadał o 2,5 proc. z 11-miesięcznego maksimum, bardzo rzadko zdarzały się na GPW. Od 1995 r. było tylko pięć takich przypadków: ostatnio ponad dekadę temu – 28 lutego 2006 r., wcześniej 19 lutego i 28 lutego 2000 r. i wreszcie 13 lutego i 11 marca 1996 r. Za każdym razem takie sygnały pojawiały się w trakcie trwania hossy, tyle że dekadę i dwie temu na 1,5 roku przed jej zakończeniem, a w 2000 r. tuż przed jej końcem. Ogólna pozycja gospodarki w ramach cyklu gospodarczego sugeruje, że obecny przypadek powinien się okazać ostatecznie bardziej podobny do tych z lat 1996 i 2006 niż do tego z roku 2000. Przy takiej interpretacji po zakończeniu „straszenia Trumpem" WIG wybije się ostatecznie z rysowanej od początku roku formacji podwójnego dna i do początku wiosny dotrze do strefy oporu wyznaczanej przez szczyty z lat 2014–2015 (53 368–57 379 pkt).