To nie bez znaczenia. Układ sił w Kongresie może być równie ważny, co wygrana Hillary Clinton. Tak, H. Clinton, bo wiele wskazuje na to, że to właśnie ona zostanie 45. prezydentem USA (a jednocześnie pierwszą kobietą, która pokieruje największą gospodarką świata).
Ostatnie sondaże przedwyborcze dają Clinton 3–6 pkt proc. przewagi nad Trumpem. Co więcej, sondaże z poszczególnych stanów dają jej jeszcze większą przewagę nad kandydatem Partii Republikańskiej. Sugerują, że może ona być prawie pewna wygranej. To jednak nie wszystko. W niedzielę, czego wspomniane sondaże jeszcze nie uwzględniają, FBI poinformowało, że odnalezione niedawno nowe maile Clinton tak naprawdę nie wnoszą nic nowego, a na pewno nie są przesłanką do postawienia jej jakichkolwiek zarzutów. Tym samym czynnik, który w zeszłym tygodniu windował Trumpa w sondażach, ostatecznie upadł.
Mając powyższe na uwadze, należy wyraźnie powiedzieć, że to Clinton zwycięży w wyścigu do Białego Domu. W poniedziałek to prawdopodobieństwo szacowane było na poziomie 67 proc. Podczas gdy szanse na elekcję Trumpa oceniane były zaledwie na poziomie 33 proc. Na rynkach już trwa dyskontowanie tego faktu. Początek tygodnia przyniósł poprawę nastrojów na giełdach, umocnienie dolara, wzrost popytu na meksykańskie peso, a także zniżkę kursów złota, japońskiego jena i szwajcarskiego franka.
Inwestorzy prawdopodobne wyniki wyborów prezydenckich, oszacowane na podstawie badań exit polls, powinni poznać już po godz. 2.00 (czasu polskiego) w nocy z wtorku na środę (ostatnie lokale wyborcze zostaną zamknięte w środę o godz. 7.00 polskiego czasu). To wtedy pojawią się wyniki z tzw. wahających się stanów. Te najważniejsze to Floryda (29 głosów elektorskich), Pensylwania (20 głosów), Ohio (18 głosów) i Karolina Północna (15 głosów). Proces dyskontowania wygranej Clinton, jeżeli wziąć pod uwagę, jak duży w poprzednim tygodniu był strach przed Trumpem, może potrwać do końca tygodnia. Podobnie jak to można było już zaobserwować w poniedziałek, będą zyskiwały giełdy, dolar, a taniały metale szlachetne, jen i szwajcarski frank. Później na giełdach rozpocznie się gra przed początkiem świątecznych zakupów w USA, a na rynkach walutowym i długu gra przed grudniową podwyżką stóp procentowych przez Fed. ¶