Tyle tylko, że to komplikuje sytuację polityczną we Włoszech. Może to doprowadzić nawet do przedterminowych wyborów. Jednak ważniejsze jest, że jest to kolejny – po Brexicie i zwycięstwie Donalda Trumpa – czynnik zwiększający ryzyko polityczne na świecie. W tym ryzyko przed przyszłorocznymi wyborami we Francji i Niemczech.

Wyniki referendum w sposób oczywisty zwiększają ryzyko, ale na rynkach akcji – hołdujących zasadzie, że „im gorzej, tym lepiej" – stały się one pretekstem do zwyżek. W poniedziałek indeksy we Frankfurcie i Paryżu wyraźnie ruszyły w górę. To zrozumiałe. Jeżeli inwestorzy obawiali się, że Europejski Bank Centralny, wydłużając w najbliższy czwartek czas trwania programu QE, może też zasugerować między wierszami przyszłe ograniczenie wartości tego programu, to po referendum strach ten jest mniejszy. Szczególnie że już wcześniej z banku centralnego płynęły głosy, że gotów jest on nawet czasowo zwiększyć zakupy obligacji Włoch, gdyby zaistniała taka potrzeba.

Poniedziałkowy wzrost DAX (do czego przyczyniły się też drożejące surowce) jeszcze nie zmienia układu sił na jego wykresie. Pozostaje on w czteromiesięcznym trendzie bocznym, który od góry ogranicza poziom 10 827,7 pkt (w analogicznym trendzie bocznym, tyle że o lekko wzrostowym nachyleniu, znajduje się też francuski CAC40). Na gruncie analizy technicznej szanse na wybicie górą są mniejsze niż na kontynuację ruchu w bok, ale jeżeli spojrzymy na giełdę przez pryzmat posiedzenia EBC i prawdopodobnego luzowania polityki monetarnej, to jest to dość realny scenariusz.

O ile w Europie to, jak będzie wyglądać końcówka roku, jeszcze się rozstrzyga, o tyle w USA sprawa wydaje się przesądzona. Dobre nastroje związane z nadziejami na pakiet fiskalny, jaki może zaaplikować prezydent Trump, powinny utrzymać się minimum do sylwestra. Dlatego większej realizacji zysków można się tam spodziewać najwcześniej w styczniu.

W poniedziałek mocno w górę ruszyła też GPW. W efekcie WIG20 po raz czwarty na przestrzeni ostatnich sześciu tygodni zaatakował poziomy powyżej 1800 pkt. Jeżeli tylko nie spotka się to z szybką kontrą podaży, to jesienna słabość polskiego rynku akcji zostanie ostatecznie przezwyciężona, a indeks dużych spółek dość szybko może przetestować okolice 1870 pkt i podobnie jak w przypadku amerykańskich indeksów końcówka roku upłynie pod znakiem rosnących cen akcji. ¶