W tym tygodniu kolor czerwony dość często gości na warszawskiej giełdzie. Tak było chociażby w czwartek, kiedy indeks WIG20 stracił 0,5 proc. Tym samym znowu zadziałał magnetyzm poziomu 2300 pkt, którego wskaźnik największych spółek nie potrafi na trwałe sforsować. Czy piątkowa sesja wniesie coś nowego do obrazu rynkowego, czy będzie "jedną z wielu"?
Na razie na przełom i wielkie emocje się nie zanosi. WIG20 notowania rozpoczął pod kreską. Na starcie stracił 0,1 proc. Po kilku minutach udało mu się jednak wyjść na symboliczny plus co tylko pokazuje, że rynek ma problem z obraniem kierunku. Niezdecydowanie panuje w pierwszych minutach handlu także na innych europejskich rynkach.
Emocji, jak na lekarstwo było wczoraj podczas sesji w Stanach Zjednoczonych. Główne indeksy zakończyły notowania symbolicznymi stratami. S&P500 stracił 0,05 proc. Niewiele gorszy był Dow Jones Industrial, który spadł o 0,06 proc.
Spokojną sesję mają za sobą także rynki azjatyckie. Tam również inwestorzy nie mogli obrać wyraźnego ruchu. W efekcie jedynie na nieznacznym plusie dzień skończył Nikkei225. Zyskał 0,1 proc. Nieco lepiej zachował się Kospi, który urósł 0,35 proc. SSE Composite tuż przed zamknięciem notowań był na nieznacznym minusie.
Dziś, tak jak zresztą podczas całego tego tygodnia, kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza inwestorów. Przed południem uwagę graczy mogą jednak przykuć odczyty europejskich wskaźników PMI dla przemysłu i usług. Po południu podobne dane dostaniemy ze Stanów Zjednoczonych.