Tym samym indeks blue chips zniżył się poniżej minimów z 9 lutego, wchodząc w obszar konsolidacji z początku grudnia, która przyniosła potem mocny ruch w górę. Warto o tym przypomnieć ze względu na wagę tych poziomów. Koniec sesji poniżej nich byłby jasną wskazówką, że czeka nas kolejny mocny ruch w dół, w okolice 2300 pkt. Tak się jednak nie stało. Sygnał do podjęcia walki przez popyt dali Amerykanie. Gdy w Warszawie handel wygasał, indeks S&P500 zwyżkował o 0,85 proc. Optymizm zza oceanu zachęcił do zakupów na GPW i ostatecznie w zaledwie godzinę udało się odrobić z nawiązką wszystkie straty. WIG20 przed piątkiem wciąż jest powyżej okrągłego poziomu, dokładnie na 2410,69 pkt, czyli o 0,22 proc. wyżej niż dzień wcześniej.
Pozytywny obraz sesji na zakończenie to zasługa głównie sektora bankowego. W tej grupie najlepszy był mBank, a tuż za nim PKO BP. Jednak największy wzrost zaliczyło Orange Polska – czyli jednocześnie największy hamulcowy w środę. W czwartek udało się odrobić część strat dzięki wzrostowi o 3,85 proc. Nieciekawie wygląda z kolei sytuacja Eurocashu, którego walory potaniały o 4,45 proc., do 24,46 zł. W piątek warto szczególnie przyglądać się zachowaniu kursu hurtownika, ponieważ ta zniżka może być jasnym sygnałem, że to nie koniec spadków w dłuższym horyzoncie. Potwierdzeniem tego byłoby przebicie minimum z 6 lutego.
Optymizm, który na koniec zapanował na największych spółkach, nie udzielił się aż tak mocno tzw. misiom. Przez większość dnia obie grupy notowały znacznie mniejsze spadki niż blue chips. Na koniec sesji sWIG80 był w okolicy zamknięcia z poprzedniego dnia, a mWIG40 wzrósł o 0,22 proc. Na miano gwiazdy sesji zasłużył Esotiq & Henderson, którego akcje zdrożały w jeden dzień o 17,5 proc. Tym samym udało się odrobić większą część spadków trwających od początku lutego.