Ostatnie dwie sesje sugerowały, że byki pokuszą się o zanegowanie sygnału kontynuacji trendu spadkowego. Wczoraj WIG20 wrócił bowiem nad 2200 pkt. Początek dzisiejszej sesji pokazał jednak, że niedźwiedzie nie mają zamiaru się poddawać. Widać to było także na innych indeksach - mWIG40 spadał rano o 0,1 proc., a sWIG80 o 0,5 proc. Jak rynkową sytuację oceniają analitycy i czego oczekują?
Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Umacniający się złoty, wzrost wartości indeksu MSCI EM oraz wydostanie się jankeskiego indeksu S&P500 na nowe miesięczne maksima stanowią pretekst do tego, aby WIG20 mógł dalej odrabiać straty poniesione w ostatnich miesiącach. Niestety benchmark mierzący koniunkturę na rynkach emerging markets wciąż pozostaje wewnątrz trójkątnej konsolidacji i do wygenerowania sygnałów kupna brakuje jeszcze trochę oczek, niemniej jednak zachowanie się tego indeksu w ostatnich dniach wyzwala pozytywne odczucia dodając otuchy tym, którzy wierzą w dalszą hossę na rynkach akcyjnych. Aby jednak takowy scenariusz mógł być kontynuowany to z Wall Street powinny zniknąć wszelkie obawy związane z wygasaniem popytu. Najważniejszym ostrzeżeniem dla akcjonariuszy są aktywne sygnały kupna powstałe na jankeskich dziesięciolatkach i trzydziestolatkach. Bondy w ostatnim czasie były mocno wyprzedane zaś widoczna pułapka bessy na linii trendu długoterminowego ma prawo okazać się punktem przełomowym na wykresie. Drugim ostrzeżeniem dla inwestorów, aczkolwiek ściśle związanym z indeksem S&P500 jest formacja gartley222, której prawe ramię właśnie dotarło do strefy oporowej zatem pojawia się timingowa okazja do tego, aby ursusy weszły na amerykański parkiet. Wprawdzie klasycznych sygnałów sprzedaży jak na razie nie ma zaś wczorajsza sesja posiada optymistyczny wydźwięk, to jednak nie można przeoczyć powstającej struktury harmonicznej o negatywnym wydźwięku. Co musiałoby się stać, aby gartley222 zaczął zbierać swoje akcyjne żniwa? Ważnym poziomem wsparcia jest podstawa aktywnego swingu z ubiegłego tygodnia i dopóki dzienne close wypada powyżej 2676 dopóty benchmark S&P500 jest bezpieczny, ale ewentualne zejście poniżej ww. pułap generowałoby sygnał sprzedaży zapowiadający test tegorocznej podłogi.
Krystian Brymora, analityk DM BDM
Na otwarciu nowego tygodnia byki próbowały podtrzymać dobrą passę z piątku. Częściowo się to udało, bo FW20/WIG20 zyskał 0,6/0,9% i wrócił ponad 2000 pkt, ale kształt świecy pozostawia lekki niesmak. Maj kończyliśmy miesięcznymi minimami, w zasadzie poziomem najniższym od ponad roku. To właśnie w maju zmagaliśmy się z dynamicznym umocnieniem dolara, który dokładnie ostatniego dnia miesiąca dobijał do ważnego oporu na 95 USD (DXY, szczyt z października 20117). W nieco ponad miesiąc dolar umocnił się do koszyka walut o ponad 6%! Od tego momentu przyszła „odwilż" (94 USD), a biorąc pod uwagę skalę majowego wzmocnienia, powinna ona jeszcze chwilę potrwać. Tym samym pojawia się szansa na udany przynajmniej początek czerwca, choć skala tego ruchu nie powinna być duża (wskazanie na konsolidację w rejonie 2200-2300). Dziś o poranku przeważają nastroje pozytywne. Kontrakty na DAX zyskują >0,1%. Kalendarium makro relatywnie puste, z usługowymi PMI w tle.
Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
W USA w poniedziałek wpływ na zachowanie rynków mogły mieć przeniesione z weekendu informacje płynące z Chin. Minusem było to, że po rozmowach USA – Chiny, Chiny zapowiedziały, że wszelkie ustalenia zostaną anulowane, jeśli USA naprawdę nałożą cła na chińskie produkty. Plusem było to, że Chiny zapowiedziały obniżenie ceł na 1500 importowanych produktów. W USA opublikowany został raport o kwietniowych zamówieniach w przemyśle. Dowiedzieliśmy się, że zamówienia spadły o 0,8% m/m (oczekiwano spadku o 0,5%). Raport miał znikomy wpływ na zachowanie rynków, mimo że był bardzo słaby. Wall Street w poniedziałek kompletnie zlekceważyła zagrożenia związane z globalnym handlem zagranicznym. Najwyraźniej gracze zakładają, że wojna handlowa zakończy się na etapie potyczek. Wzrosty indeksów ciągle tłumaczono dobrymi danymi z rynku pracy, co jest bardzo śmiesznym tłumaczeniem, bo silny rynek pracy gwarantuje więcej podwyżek stóp, a to dla Wall Street korzystne nie będzie. Z rynkami się jednak nie dyskutuje, a na Wall Street zdecydowanie przeważa obóz byków. Co prawda zwyżki indeksów duże nie były - S&P 500 zyskał 0,45%, ale NASDAQ testował poziom szczytu wszech czasów i w cenach zamknięcia taki rekord ustanowił. Indeks S&P 500 nie przełamał oporu na poziomie 2.750 pkt., ale jeśli Donald Trump nie nabierze ochoty na kontynuację wojny handlowej to indeksy będą nadal rosły, a powiedzenie „w maju sprzedaj i uciekaj" tym razem się nie sprawdzi. GPW w poniedziałek rozpoczęła sesję od jednoprocentowego wzrostu WIG20. Jak pisałem w poniedziałek rano - rynek był na rozdrożu. Kontynuacja zwyżki, a najlepiej przełamanie poziomu 2.215 pkt., anulowałoby sygnał sprzedaży. Nic dziwnego, że indeks ustabilizował się w okolicach tego poziomu. Spadał jednak MWIG40. Po południu WIG20 zaczął rosnąć dalej mimo tego, że indeksy na innych giełdach osuwały się. Długo to nie trwało – indeks powoli ruszył na południe, ale szybko zawrócił odzwierciedlając zachowanie innych indeksów europejskich i kontraktów amerykańskich. Nic sensownego z tych robaczkowych ruchów nie wynikło. Końcówka sesji była nawet dość słaba, ale WIG20 ocalił zwyżkę o 0,91%. MWIG40 zakończył dzień spadkiem o 0,08%, czyli praktycznie neutralnie. Minusem było to, że obrót był relatywnie nieduży, a przede wszystkim to, że WIG20 nie wrócił nad opór na poziomie 2.215 pkt.