Parkiety w Europie otworzyły się zwyżkami, ale szybko zostały one zniwelowane i do końca sesji oscylowały wokół kreski. WIG20 rozpoczął nieznacznie nad wczorajszym zamknięciem i bez większej aktywności dryfował horyzontalnie do 14:30. Ruszył w górę gdy do gry włączyła się Ameryka. Za oceanem również nie pojawił się kierunek wzrostowy, ani spadkowy, a mimo to byki pociągnęły indeks warszawski 0,8 proc. wyżej.
Gdyby nie spora wymiana na zamykającym fiksingu mielibyśmy bardzo mały wolumen, zaledwie 360 mln. co osłabiałoby znaczenie tej białej świecy. Obrót jest niski i bez tych 140 mln z zamknięcia.
Przypomina to trochę sytuację sprzed tygodnia, gdy we wtorek, wbrew otoczeniu indeks wystrzelił w górę, okazując się najmocniejszym w całej Europie.
Dzisiejsza sesja popsuła szyki liczącym na spadek w okolice 2200 pkt, ale wzrost również nie jest przesądzony. Zejście do 2200 jest nadal możliwe. Jeśli jednak wziąć pod uwagę to, co wydarzyło się tydzień temu, kiedy to jakiś znaczny kapitał zagraniczny zawitał na GPW, wydaje się, że bardziej prawdopodobny jest kierunek 2300 pkt.
Witold Zajączkowski