Trump funduje czerwień na rynkach

WIG20 zaczął wtorkową sesję spadkiem o 1,8 proc. do 2111 pkt. Tak nisko wskaźnik nie był od lutego ubiegłego roku. Jak rynkową sytuację komentują analitycy?

Publikacja: 19.06.2018 09:27

Trump funduje czerwień na rynkach

Foto: Bloomberg

parkiet.com

Jeśli dzisiejsza sesja zakończy się na minusie, będzie to piąty spadkowy dzień z rzędu dla indeksu WIG20. Najgorsze jest jednak to, że wtorkowy poranek przyniósł pogłębienie dotychczasowego dna trendu spadkowego (2144 pkt), co z punktu widzenia analizy technicznej stanowi sygnał do kontynuacji rynku niedźwiedzia. Poranna wyprzedaż ma swoje przyczyny za oceanem. Otóż Donald Trump kazał przygotować listę produktów chińskich o wartości 200 mld USD, które będzie chciał obłożyć cłami. Oczywiście Chiny zapowiedziały, że jeśli do tego dojdzie, to zastosują równie silną ripostę. Spadkami zareagowała nie tylko Warszawa. CAC40 spadał rano o 1,3 proc. a DAX o 1,6 proc. Jak sytuację na rynkach komentują maklerzy?

Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

Wall Street w poniedziałek miała za zadanie pokazać, że naprawdę (co udowadniała w piątek) nie obawia się coraz bardziej niebezpiecznego rozwoju sytuacji na świecie. Wojna handlowa USA – Chiny nabierała rumieńców, a w Niemczech losy koalicji CDU z CSU wisiały na włosku (na razie włosek uległ niewielkiemu pogrubieniu). W łonie OPEC pojawiły się duże różnice, co w nocy nadal obniżało cenę ropy (która w końcu jednak odbiła).

W poniedziałek w USA opublikowany został indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB (dla czerwca), ale nie miało to żadnego wpływu na zachowanie rynków. Odnotujmy jedynie, że indeks wyniósł 68 pkt. (oczekiwano, że pozostanie na poziomie 70 pkt.).

Wall Street rozpoczęła dzień od półprocentowego spadku indeksów, ale dużo niżej już nie zeszły. Wręcz odwrotnie, obóz byków bez problemu poprowadził je pod poziomy neutralne. Jak widać Wall Street nadal nie docenia zagrożeń. Jeśli obóz byków będzie miał szczęście, to przeceny z tego nie będzie. Jeśli jednak rozzuchwalony prezydent USA rozkręci wojnę handlowa to pewnego dnia zobaczymy korektę również w Nowym Jorku.

U nas w poniedziałek GUS opublikował dane o przeciętnym wynagrodzeniu w maju i o tym jak wzrosło wtedy zatrudnienie. Dane bardzo ważne, ale nie wpłynęły na zachowanie rynku walutowego. Dowiedzieliśmy się, że zatrudnienie wzrosło tak jak oczekiwano o 3,7%, a wynagrodzenie o 7% r/r (oczekiwano 7,1%).

Na GPW w poniedziałek indeks WIG20 od początku sesji kręcił się wokół poziomu 2.200 pkt. Przed południem sytuacja w Europie znacznie się pogorszyła, a to dawało oręż do ręki naszym niedźwiedziom. Po pobudce w USA WIG20 tracił już ponad półtrora procent, a wkrótce potem ponad dwa i pół procent.

Ten paroksyzm podaży był minimalnym punktem dla indeksu w tej sesji. Europejczycy zaczęli grać na pomoc Amerykanów i indeks powoli się podnosiły. Owszem, na rynkach rozwiniętych część strat została odrobiona, ale u nas WIG20 stracił 2,36% i był jednym z najgorszych indeksów na świecie (chyba tylko argentyński MERVAL był gorszy). MWIG40 stracił 1,88%.

Oczywiście na obu tych indeksach obowiązują sygnały sprzedaży. Jedynym plusem jest to, ze indeksy spadły na niezwykle małym obrocie, z czego wynika, że nie zawdzięczamy przeceny agresywnej podaży. Drugim (nieznacznym) plusem jest to, że WIG20 doszedł do poziomu z początku czerwca, co mogłoby dzisiaj prowokować odbicie.

Mogłoby, ale będzie o to trudno. W nocy dowiedzieliśmy się, że Donald Trump polecił przygotowanie listy produktów chińskich o wartości 200 mld USD, które będzie chciał obłożyć cłami. Chiny natychmiast odpowiedziały, że jeśli taka lista się pojawi to ich odpowiedź będzie „silna”. Nic dziwnego, że kontrakty na amerykańskie indeksy rano nurkowały, a indeksy w Azji dość mocno spadały.

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Już tylko mniej niż 100 punktów dzieli indeks sWIG80 od granicy bessy wyznaczonej jako 20% zniesienie ostatniego szczytu. Biorąc pod uwagę zmienność, jaka pojawiła się na początku bieżącego tygodnia, niedźwiedziom wystarczy nawet kilka godzin aby zepchnąć ww. benchmark w stronę poziomu 13291 a to oznaczałoby, że już dzisiaj ma prawo zostać potwierdzona bessa w trzeciej linii GPW. Patrząc na zachowanie się średniaków oraz blue chips, tego typu wnioski nasuwają się same jednakże aby można było od strony formalnej używać tego typu pojęcia to 4068 oraz 2122 powinny zostać przełamane. O ile mWIG40 ma dużo większy zapas punktów, o tyle WIG20 jest o krok od zanurkowania poniżej granicę, którą ostatni raz przekroczył w sierpniu 2015.r., kiedy to trwały połowinki deprecjacji spadkowego okresu 2015-2016. Patrząc na WIG20USD tego typu granica została już dawno temu przekroczona zatem dla zagranicznych inwestorów słowo na literę B jest już stosowane w codziennym żargonie a patrząc na zachowanie się indeksu MSCI EM odnosi się wrażenie, że proces wyprzedaży akcji zaczyna się rozkręcać. Na szczęście historia WIG20 pokazuje, że spółki notowane na Książęca 4 potrafią płynąć pod prąd ogólnym trendom i WIG20 mógłby wybronić się przed zejściem poniżej 2122. Na korzyść takiej koncepcji jest podwójne dno, jakie właśnie benchmark ma szansę zbudować na wysokości 2150. Aby jednak bykom udało się wybronić indeks przed dalszą deprecjacją, na wykresie dziennym jak i tygodniowym musiałyby pojawić się popytowe formacje. Niestety po wczorajszej sesji takowych jak na razie nie ma jednakże gdyby dzisiaj WIG20 zdołał wydostać się nad 2209 wówczas sytuacja techniczna zostałaby zneutralizowana.

Marek Jurzec, analityk BM BDM

Poniedziałek przyniósł kontynuację piątkowej wyprzedaży i w efekcie WIG20 ponownie znalazł się w okolicach minimum z przełomu maja i czerwca. Jest to obecnie najbliższy poziom wsparcia, jego pokonanie może otworzyć niedźwiedziom drogę w kierunku 2000 pkt. O poranku sytuacja na świecie zdaje się sprzyjać stronie podażowej. W nocy czasu polskiego Donald Trump zagroził, że jeśli Chiny wprowadzą cła odwetowe, to USA nałożą taryfy na kolejne towary o wartości 200 mld USD. Reakcja była łatwa do przewidzenia i kontrakty na główne zagraniczne indeksy tracą już ponad 1%. Taki impuls podażowy źle wróży warszawskim indeksom ponieważ kupującym trudno będzie znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Kolejnym wsparciem mogą być dopiero okolicach 2000 pkt. Tam przebiega także 62% zniesienie Fibo ruchu wzrostowego, który trwał od lipca 2016 roku do stycznia tego roku. To oznacza, że w najbliższym czasie warszawskie indeksy mogą się obsunąć jeszcze o ponad 5%. Ze strony danych makro nie będzie dziś zbyt wiele impulsów do ruchów na indeksach. O godzinie 10:00 poznamy dane na temat produkcji budowlano montażowej w Polsce. Po południu opublikowane zostaną informacje na temat rynku nieruchomości w USA. Takt dla GPW będą więc wyznaczać nastroje na światowych parkietach, a te póki co są bardzo złe.

Analitycy CDM Pekao

Początek bieżącego tygodnia był bardzo podobny do zakończenia poprzedniego, dominowała podaż, a w efekcie na wielu rynkach nastąpiło pogłębienie spadków. Zmiany głównych indeksów giełdowych były wczoraj mieszane, wyraźną przewagę miały rynki zniżkujące, grono rynków zwyżkujących było wąskie, a skala spadków była generalnie zbliżona do piątkowej. Początek dnia przyniósł spadki na większości giełd azjatyckich. Od rana widoczny był wzrost awersji do ryzyka objawiający się umocnieniem JPY do większości pozostałych walut i umacnianie się głównych walut rezerwowych z CHF na czele. Również rynek rządowego długu, gdzie dominował popyt również wskazywał na poszukiwanie bezpiecznych aktywów i przepływy pomiędzy rynkiem akcji i obligacji. W Europie również od początku handlu przeważała podaż i indeksy zniżkujące, a w trakcie dnia następowało dalsze systematyczne osuwanie się cen akcji indeksów giełdowych. Wczoraj nie było wielu publikacji makro, które mogłyby mieć widoczny wpływ na rynki, głównymi czynnikami, które kreowały nastroje inwestorów była kwestia pogarszających się relacji gospodarczych USA z Chinami i UE, oraz komplikująca się sytuacja polityczna w UE. Zatwierdzenie przez Prezydenta Donalda Trumpa listy chińskich wyrobów o wartości rocznego importu w wysokości 50 mld USD, objętych cłami i błyskawiczna odpowiedź Chin, oraz zapowiedź wprowadzenia w ciągu dwóch tygodni ograniczeń inwestycyjnych dla chińskich inwestycji w USA jednoznacznie zostały odebrane jako kolejna faza konfliktu prowadząca do wojny handlowej. Potencjalne ograniczenie globalnej wymiany handlowej i w efekcie negatywny wpływ na gospodarkę leży u podstaw poniedziałkowych decyzji inwestorów. Z kolei w UE poza potencjalnie negatywnymi konsekwencjami barier celnych wprowadzanych przez USA obawy inwestorów budził problem polityki migracyjnej. Propozycja Kanclerz Merkel zwarcia przez Niemcy porozumień dwustronnych, wobec decyzji Włoch o odmowie przyjęcia statku z uratowanymi na morzu uchodźcami sygnalizuje kryzys wspólnej polityki i zapowiada problemy an czerwcowym szczycie UE. Za oceanem dominowały spadki, chociaż poza krachem na giełdzie w Buenos Aires na innych rynkach były one niewielkie.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego