Jeśli dzisiejsza sesja zakończy się na minusie, będzie to piąty spadkowy dzień z rzędu dla indeksu WIG20. Najgorsze jest jednak to, że wtorkowy poranek przyniósł pogłębienie dotychczasowego dna trendu spadkowego (2144 pkt), co z punktu widzenia analizy technicznej stanowi sygnał do kontynuacji rynku niedźwiedzia. Poranna wyprzedaż ma swoje przyczyny za oceanem. Otóż Donald Trump kazał przygotować listę produktów chińskich o wartości 200 mld USD, które będzie chciał obłożyć cłami. Oczywiście Chiny zapowiedziały, że jeśli do tego dojdzie, to zastosują równie silną ripostę. Spadkami zareagowała nie tylko Warszawa. CAC40 spadał rano o 1,3 proc. a DAX o 1,6 proc. Jak sytuację na rynkach komentują maklerzy?
Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
Wall Street w poniedziałek miała za zadanie pokazać, że naprawdę (co udowadniała w piątek) nie obawia się coraz bardziej niebezpiecznego rozwoju sytuacji na świecie. Wojna handlowa USA – Chiny nabierała rumieńców, a w Niemczech losy koalicji CDU z CSU wisiały na włosku (na razie włosek uległ niewielkiemu pogrubieniu). W łonie OPEC pojawiły się duże różnice, co w nocy nadal obniżało cenę ropy (która w końcu jednak odbiła).
W poniedziałek w USA opublikowany został indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB (dla czerwca), ale nie miało to żadnego wpływu na zachowanie rynków. Odnotujmy jedynie, że indeks wyniósł 68 pkt. (oczekiwano, że pozostanie na poziomie 70 pkt.).
Wall Street rozpoczęła dzień od półprocentowego spadku indeksów, ale dużo niżej już nie zeszły. Wręcz odwrotnie, obóz byków bez problemu poprowadził je pod poziomy neutralne. Jak widać Wall Street nadal nie docenia zagrożeń. Jeśli obóz byków będzie miał szczęście, to przeceny z tego nie będzie. Jeśli jednak rozzuchwalony prezydent USA rozkręci wojnę handlowa to pewnego dnia zobaczymy korektę również w Nowym Jorku.