Amerykański indeks technologiczny Nasdaq Composite zyskał od grudniowego dołka już 31 proc. W środę zaczął sesję od nieznacznego wzrostu, po tym jak we wtorek zamknął się na rekordowym poziomie. Od pobicia sesyjnego rekordu z 30 sierpnia 2018 r. dzieliło go jedynie 13 pkt. Historyczne szczyty szturmował również S&P 500, który na wtorkowym, rekordowym zamknięciu dzieliło jedynie 7 pkt od rekordu wszech czasów z 21 września 2018 r. Od grudniowego dołka zyskał 24 proc. Indeks Dow Jones Industrial znalazł się zaś najwyżej od października, a od rekordu dzieliło go w środę jedynie około 1 proc. Od dołka z grudnia wzrósł o 22 proc. Choć ledwie kilka miesięcy temu wieszczono rychły koniec hossy w USA, to okazała się ona zaskakująco żywotna.
Przypływ optymizmu
Zwyżki na amerykańskich giełdach trwają, mimo że ze światowej gospodarki cały czas napływają sygnały mówiące o spowolnieniu. Mocno to kontrastuje z sytuacją w czwartym kwartale, gdy rynek reagował na słabe dane gospodarcze gwałtowną wyprzedażą. Co się od tego czasu zmieniło? Przede wszystkim amerykański Fed zapowiedział, że będzie prowadził politykę bardziej łagodną, niż się spodziewano. Ponadto amerykańsko-chińskie negocjacje dały inwestorom nadzieję, że wojna handlowa zostanie zakończona. Co więcej, niedawno rozpoczęty sezon wyników okazał się lepszy, niż oczekiwano. (Np. wtorkowe zwyżki były reakcją na dobre wyniki Twittera. Akcje spółki zyskiwały we wtorek nawet ponad 15 proc.). Co prawda raporty za pierwszy kwartał opublikowały jak na razie tylko 124 spółki z indeksu S&P 500, ale aż 96 z nich pozytywnie zaskoczyło zyskami. Spośród spółek z indeksu Dow Jones Industrial wyniki opublikowało tylko 13, ale aż 12 z nich przyniosło pozytywne niespodzianki, jeśli chodzi o zyski.
– Te poziomy rynkowe są uzasadnione. Wyprzedaż w czwartym kwartale właściwie zapobiegła recesji, gdyż decydenci zareagowali ekstremalnie szybko. Zarówno prezydent Chin Xi Jinping, jaki i prezydent Trump złagodzili swoją retorykę, a przewodniczący Fedu Jerome Powell zmienił kurs – twierdzi Kevin Barry, dyrektor inwestycyjny w firmie Captrust Advisors.
– Inwestorzy cieszą się z naprawdę dobrej serii raportów. Większość z nich okazała się lepsza od oczekiwań, a dodatkowo niektórzy prezesi spółek przedstawili dosyć dobre komentarze dotyczące szacunków przyszłych wyników – wskazuje Jim Paulsen, główny strateg inwestycyjny firmy Leuthold Weeden.
Granice wzrostu
Hossa trwa już ponad dziesięć lat i po każdym rekordzie pojawiają się pytania, jak długo może jeszcze potrwać. Trudno jednak oczekiwać, by takie tempo zwyżek jak w ostatnich miesiącach utrzymało się na giełdach amerykańskich do końca roku. Pierwsze miesiące 2019 r. okazały się dla indeksu S&P 500 najlepsze od 1987 r. (Czyli roku, w którym doszło do krachu na giełdach). Gdyby takie tempo zwyżek utrzymało się przez cały 2019 r., to S&P 500 zyskałby w ciągu 12 miesięcy ponad 50 proc. i byłby to dla niego najlepszy rok w historii. Przy zwalniającej gospodarce i niepewności związanej m.in. z wojnami handlowymi jest to mało prawdopodobne.