Wraz z początkiem handlu inwestorzy zabrali się ochoczo do odkupywania przecenionych w trakcie poprzednich sesji akcji. Wiara inwestorów miała najwyraźniej wątłe podstawy, bo w miarę upływu czasu ich zapał do kupowania słabnął, co sprawiło, że krajowe indeksy roztrwoniły wypracowaną przewagę. WIG20 finiszował niecałe 0,6 proc. nad kreską.
Wsparciem dla GPW okazały się zagraniczne giełdy próbujące odrabiać straty po solidnej czwartkowej przecenie. Kupujący nie mieli jednak zbyt wielu argumentów, biorąc choćby pod uwagę brak postępów w negocjacjach handlowych między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami prezydenta Donalda Trumpa w piątek Amerykanie wprowadzili podwyżkę karnych ceł na chiński eksport.
W Warszawie największym wzięciem cieszyły się największe spółki z WIG20. Lokomotywą zwyżek były walory firm wydobywczych KGHM i JSW, odrabiające straty z rozczarowujących poprzednich sesji. W łaski wkupiły się też największe banki PKO BP i Pekao, pozytywnie wyróżniając się skalą odbicia na tle całego sektora. W trakcie sesji sprzedający uaktywnili się na papierach Lotosu i PZU, spychając ich notowania pod kreskę. Chętnie pozbywano się też akcji LPP i CD Projektu.
Mimo obiecującego początku sesji sprzedający zyskali przewagę w segmencie małych i średnich firm. W efekcie większość spółek z szerokiego rynku zakończyła notowania pod kreską. Dodatkowych emocji dostarczyły kolejne raporty kwartalne. Pozytywnie zaskoczyły wynikami Dino i Eurocash.