W kolejnych godzinach handlu inicjatywę na rynku przejęli sprzedający, spychając główne wskaźniki pod kreskę, gdzie wydawało się, że już pozostaną do końca notowań. W samej końcówce udało się je wyciągnąć minimalnie nad kreskę.
Odwrót krajowych indeksów kontrastował ze zwyżkami obecnymi na pozostałych europejskich rynkach akcji, gdzie inwestorzy przejawiali dużo większą ochotę do zakupów. Wzrost notowały też prawie wszystkie giełdy z naszego regionu, ale krajowe indeksy obrały inną drogę, marnując tym samym dogodną okazję do odbicia. Wiele do życzenia pozostawia niska aktywność handlujących w Warszawie, co można jednak wytłumaczyć nieobecnością amerykańskich i brytyjskich inwestorów, którzy mieli dzień wolny od handlu.
W Warszawie zainteresowaniem kupujących cieszyły się tylko wybrane spółki z indeksu WIG20. Ciężarem dla krajowych indeksów była wyprzedaż akcji PGE. Jej notowania od pewnego czasu mają problem ze znalezieniem kierunku notowań, podlegając silnym wahaniom. Sprzedający byli też coraz bardziej aktywni na papierach JSW i Lotosu. Inwestorzy w dalszym ciągu byli negatywnie nastawieni do walorów CCC, które wyraźnie traciły na wartości kolejną sesję z rzędu. Ze zmiennym szczęściem radziły sobie banki. Powody do zadowolenia mogą mieć jedynie posiadacze wyraźnie drożejących papierów mBanku i Santandera. Na celowniku kupujących znalazły się też m.in. akcje Orange i LPP.
Sprzedający mieli więcej do powiedzenia w segmencie małych i średnich spółek. W efekcie większość firm zakończyła dzień pod kreską.