Tym razem na swój cel wziął Meksyk, pomimo bardzo zaawansowanego etapu w ratyfikacji porozumienia handlowego w Ameryce Północnej. Trump nie próżnuje również w stosunku do konfliktu z Chinami, tym razem grożąc innym państwom za współpracę z Huawei. Jak widać może to być dopiero początek większego konfliktu, choć z drugiej strony inwestorzy zastanawiają się, kiedy Trump zdecyduje się na odwrotny krok w celu pobudzenia rynku akcji.
Cały świat finansowy dosyć mocno przejął się wywołaniem nowego konfliktu handlowego przez Donalda Trumpa. Zastanawiające jest jednak to, że Trump zdecydował się na uderzenie w Meksyk, pomimo tego, że spodziewano się rychłej ratyfikacji porozumienia handlowego USMCA obejmującego cały kontynent amerykański. Donald Trump zatroskany bezpieczeństwem narodowym oraz stabilnością gospodarki w związku z ogromnym wzrostem nielegalnej imigracji zdecydował się na nałożenie taryf celnych o wielkości 5% na wszystkie produkty płynące z Meksyku. Co więcej taryfy te będą się zwiększać do października, jeśli Meksyk nie podejmie kroków mających na celu zastopowanie bieżącego przepływu nielegalnych imigrantów. Jest to fatalna wieść dla meksykańskiej gospodarki, gdyż udział eksportu do USA jest największy w całym handlu zagranicznym tego kraju. Z drugiej strony na tym samym stracić mogą same Stany Zjednoczone, a w zasadzie najbardziej amerykańscy farmerzy. Meksyk jest jednym z największych odbiorców produktów rolnych z USA, w szczególności kukurydzy. Meksyk może nie pozostać dłużny Stanom Zjednoczonym i podnieść taryfy importowe na produkty rolne. Jak widać jest to kolejny zapalnik globalnego spowolnienia gospodarczego, który powoduje odpływ aktywów do bezpiecznych przystani. Pytanie tylko jak długo Donald Trump będzie przyglądał się spadkom na Wall Street?
Poprzednio w zeszłym roku Trump złagodził swój ton w stosunku do Chin w momencie, kiedy indeks S&P 500 stracił 10% swojej wartości. Pomimo odwleczenia w czasie podwyżki stawek taryf celnych S&P 500 tracił dalej i dopiero deklaracje dotyczące potencjalnego porozumienia doprowadziły do odnowienia rajdu na Wall Street. Rezultatem były nowe historyczne szczyty na tym indeksie. Tymczasem od tych szczytów S&P 500 stracił już ponad 7%, co teoretycznie może w niedługim czasie wywołać jakiś pozytywny oddźwięk ze strony Donalda Trumpa. Niemniej wydaje się, że kolejne ognisko zapalne i podtrzymywanie napiętej sytuacji z Chinami powoduje, że rynek akcji nie zamierza zmieniać bieżącego kierunku.
Główne indeksy z Wall Street tracą dzisiaj znacząco powyżej 1,0%. To samo widoczne jest również na indeksach europejskich. Tymczasem w Europie widać samotne zielone wyspy, w tym indeks WIG20, który na kilkadziesiąt minut przed zamknięciem zyskuje 0,21%.
Michał Stajniak