Kolor zielony mocno świecił w Warszawie jednak tylko na początku notowań. Później popyt toczył zawziętą walkę z podażą.

Na dzień dobry WIG20 znalazł się ponad 0,6 proc. na plusie i wydawało się, że faktycznie będzie realizowany scenariusz wzrostowy. Optymizm okazał się jednak bardzo ulotny. Po godzinie handlu po zwyżkach praktycznie nie było już śladu. Byki przyjęły bierną postawę, co zostało skrzętnie wykorzystane przez podaż, która sprowadziła indeks WIG20 pod kreskę. W pewnym momencie indeks tracił nawet ponad 0,5 proc. i wydawało się, że lada moment przełamie poziom 2200 pkt. Tak jednak się nie stało. Byki zmobilizowały się do działania. Początkowo stać ich było na ograniczenie skali przeceny. Później jednak pojawiły się nieśmiałe próby wyjścia na plus.

GG Parkiet

Oddzielną kwestią jest to, że otoczenie też nie za bardzo zachęcało do działania. Niewielkie zmiany notowały główne indeksy europejskiej. W drugiej części dnia uwaga inwestorów tradycyjnie zwróciła się w stronę Wall Street. Problem jednak w tym, że i tam początek notowań upływał pod znakiem niewielkich zmian. Na ostatniej prostej sesji na GPW przeszliśmy więc do klasycznego przeciągania liny. Ostatecznie niewielkie zwycięstwo odniosły byki. WIG20 zyskał symboliczne 0,05 proc. ¶