Stało się to, co od pewnego czasu było już tylko kwestią czasu. W piątek indeks szerokiego rynku WIG ustanowił historyczny rekord. Co prawda już w czwartek wskaźnik ten pobił rekord, ale tylko patrząc na poziomy zamknięcia. W piątek padł już rekord absolutny.
Już po pierwszych minutach handlu było co świętować. WIG zaraz po rozpoczęciu rósł 0,3 proc. i znalazł się na poziomie 67941,18 pkt. Szczyt ze stycznia 2018 r., który wynosił 67933 pkt został więc przebity. Później jednak rynkowe emocje wyraźnie opadły. Na rynku trwało przeciąganie liny, co zresztą dobrze wpisywało się w to, co działo się również na innych europejskich parkietach.
Na kolejne bardziej zdecydowane ruchy musieliśmy czekać do drugiej części notowań. Popyt znowu ruszył do ataku, głównie w obszarze największych spółek. WIG20 zaczął zyskiwać około 0,8 proc., a to przekładało się na wzrost indeksu WIG o 0,5 proc. i przebicie poziomu 68 tys. pkt. Rekord był więc śrubowany. Niemrawy początek notowań na Wall Street sprawił jednak, że i na ostatniej prostej piątkowej sesji również i u nas zapał inwestorów osłabł. Ostatecznie WIG zyskał 0,27 proc. WIG20 urósł z kolei 0,4 proc. Gorzej prezentowały się w piątek średnie i małe spółki. mWIG40 oraz sWIG80 przez cały dzień miały problem by wyjść na plus. Ostatecznie ten pierwszy zyskał symboliczne 0,01 proc., zaś drugi spadł 0,1 proc.
Wróćmy jednak do wydarzenia dnia. Ostatecznie po piątkowej sesji nowy rekord indeksu WIG wynosi 68118,05 pkt. Martwić może fakt, że wydarzenie odbyło się przy nieco mniejszej aktywności inwestorów. Obroty na całym rynku z trudem dobiły do 1 mld zł. Jeszcze nie tak dawno potrafiły one przecież sięgać nawet 1,5 mld zł. Nie marudźmy jednak i cieszymy się chwilą.