Barszczewski odniósł się w ten sposób do słów Marcina Dyla, prezesa Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, który w rozmowie z „Parkietem" stwierdził, że nowe zasady rozliczania się między TFI a dystrybutorami (tzw. zachęty) opisane przez KNF w grudniu ubiegłego roku są niejasne, nieprecyzyjne i rodzą ryzyko dla TFI i pośredników. Główny problem – zdaniem Dyla – leży w obowiązku weryfikacji kosztów („zachęt") ponoszonych przez dystrybutorów przy obsłudze klientów. Dopiero na tej podstawie mogło by dojść do rozliczenia pieniędzy między towarzystwem a pośrednikiem. W poprzednim modelu współpracy TFI i dystrybutorzy dzielili się środkami z opłaty stałej za zarządzanie funduszem.
– Doświadczenia, które mamy po kilku ostatnich miesiącach, pokazują, że weryfikacja „zachęt" jest niepotrzebna i nie ma w tym specjalnego celu ochronnego. Trzeba to po prostu wyciąć z regulacji i zamknąć sprawę – powiedział w rozmowie z „Parkietem" prezes IZFiA. – Oczywiste jest, że weryfikacja „zachęt" nie jest nikomu do szczęścia potrzebna. Mało tego, jest to typowy tzw. gold plaiting (nadregulacja). Z kolei w ramach toczącej się dyskusji na temat rozwoju rynku kapitałowego jasno wskazano, że gold plaiting powinien być szybko wypalony do żywego – przekonywał Dyl.