Kiedy na zachodnich rynkach zyskują zarówno akcje, jak i obligacje (co jest akurat dość nietypową sytuacją), na polskim rynku w zasadzie w ostatnich miesiącach zyski przynosiły tylko obligacje. Stąd znacznie bardziej bezpieczne fundusze zaczynają wynikami przeskakiwać te, które są narażone na wyższe ryzyko wahań.
Ucieczka od akcji trwa
Za nami już blisko siedem miesięcy 2019 r. Jak dotąd dla polskich akcji najlepszy był styczeń, kiedy WIG wzrósł o 4,64 proc. Kolejne miesiące były już sporo słabsze. Udany był jeszcze czerwiec, jednak w tym okresie udało się odrobić właściwie tylko zniżki z maja. Wynik indeksu szerokiego rynku polskich akcji od początku roku to 3,9 proc.
Zupełnie w innej kondycji są polskie obligacje skarbowe. Tutaj ostatnie trzy miesiące to okres silnych spadków rentowności (i wzrostu cen). O ile na koniec kwietnia rentowność papierów dziesięcioletnich przekraczała 3 proc., o tyle teraz utrzymuje się nieco powyżej 2,1 proc. (chwilowo wskaźnik ten spadł nawet poniżej 2 proc.). W porównaniu z końcem ubiegłego roku rentowność polskich obligacji spadła o 0,73 pkt proc.
Oczywiście podobnie zachowują się obligacje innych krajów, jednak w odróżnieniu od Polski na rynkach rozwiniętych trwa również hossa na giełdach. Amerykański S&P 500 wzrósł od początku roku o przeszło 20 proc., notując historyczne rekordy. Niemiecki DAX ma na koncie 17,6 proc. Polskie akcje odstają od indeksów rynków wschodzących. Wynik MSCI Emerging Markets to około 10 proc. od początku stycznia.
Skąd taka niemoc krajowego rynku akcji? – Duże znaczenie w słabości lokalnego rynku akcji mają elementy strukturalne – wciąż utrzymują się odpływy z lokalnych funduszy inwestycyjnych o profilu akcyjnym, mieszanym czy absolutnej stopy zwrotu, do tego spada średni poziom alokacji portfeli w instrumenty udziałowe – analizuje Piotr Święcik, szef biura doradztwa i funduszy inwestycyjnych w Citi Handlowym. – W efekcie podaż akcji z sektora instytucjonalnego obserwujemy w zasadzie nieprzerwanie od ponad roku. W tych warunkach pojawienie się pozytywnego trendu na krajowym parkiecie było w zasadzie niemożliwe – twierdzi Święcik. Zauważa, że w skali światowej obserwujemy podobne procesy. – W ostatnich 12 miesiącach z globalnego rynku akcji wypłynęło już około 300 mld dolarów, z czego blisko połowa z akcji europejskich. Jednakże relacja skali przepływów do kapitalizacji i płynności rynku jest tu zupełnie inna – podkreśla ekspert Citi Handlowego.