Ubiegły tydzień na rynku ropy naftowej był wyjątkowo gorący. Czarne złoto zaliczyło wyraźną przecenę, a o skali zawirowań najlepiej świadczy fakt, że był to najgorszy tydzień w wykonaniu ropy w tym roku. Cena baryłki typu WTI oscyluje obecnie przy poziomie 58 dolarów, a ropa Brent kosztuje około 69 dolarów.
Czynniki niepewności
Skąd się wzięła ubiegłotygodniowa przecena? Jak wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ, ma to związek z sytuacją fundamentalną na tym rynku. – Impulsem do większej zniżki okazały się głównie dane pokazujące kolejny zaskakująco duży wzrost zapasów ropy naftowej w USA – podkreśla Sierakowska.
– Zapasy ropy naftowej wzrosły kolejny raz z rzędu, mimo że sezonowo powinniśmy się znajdować w okresie zwiększonego popytu na ropę naftową z amerykańskich rafinerii. Pojawiły się spekulacje, że rafinerie składują zapasy w oczekiwaniu na problemy z dostawami w „gorącym" sezonie letnim, kiedy to popyt na benzynę jest zdecydowanie największy w roku. Co więcej, faktyczne dane produkcyjne w USA w ostatnich miesiącach były niższe niż tygodniowe szacunki publikowane w raporcie EIA. Wobec tego czynniki te wskazują na potencjalne odbicie cen w najbliższym czasie. – mówi z kolei Michał Stajniak, analityk X-Trade Brokers.
Droga do odbicia nie jest jednak taka prosta. Rynek surowcowy, tak samo zresztą jak cały rynek finansowy, odczuwa także skutki wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami.
– Rozwijający się konflikt Stanów Zjednoczonych i Chin budzi obawy o sytuację w globalnej gospodarce w kolejnych miesiącach i latach. Te obawy są uzasadnione, ponieważ oba kraje mają ogromne znaczenie na globalnym rynku. Dodatkowo w niedzielę chińska agencja Xinhua opublikowała dość słabe prognozy dotyczące tegorocznej sprzedaży samochodów w Państwie Środka, co również jest jednym z sygnałów spowolnienia gospodarczego – zauważa Sierakowska.