Na co jeszcze stać byki? – Przełamanie poziomu 2950 pkt jednoznacznie wskazuje na dominację popytu. W krótkim okresie nie ma sensu doszukiwać się przyczyn takiego stanu rzeczy i warto przytoczyć starą maksymę giełdową: trend trwa zwykle dłużej, niż to się większości wydaje – uważa Paweł Śliwa, analityk DM mBanku. Jak dodaje, brak punktów odniesienia z przeszłości utrudnia prognozowanie tego, jak wysoko może zajść amerykański indeks.

GG Parkiet

– Analizując wskaźniki, widać, że oscylator stochastyczny przyjmuje bardzo wysokie wartości. Nie inaczej jest z MACD. Ma on wprawdzie przestrzeń do kontynuacji zwyżek, ale w przeszłości takie wartości MACD sugerowały nadejście kilkutygodniowych spadków (korekty). Można próbować wskazać konkretny, kolejny wyższy poziom indeksu, bazując na długości ostatniej korekty. Majowa przecena ma długość 230 pkt, co po mnożeniu przez jeden z pierwszych współczynników wydłużenia fal (127 proc.) wskazuje, że impuls powinien osiągać długość około 300 pkt. Tym samym oporem będzie 3025 pkt. Kolejny ciekawy poziom to już 3100 pkt, potwierdzony przez główny współczynnik 1,618 – wskazuje Śliwa, zaznaczając jednak, że tego typu analiza obarczona jest dużym ryzykiem błędu. – Dlatego najlepiej posłużyć się starą zasadą wynikającą z tworzenia trendów. Cena rośnie, dopóki kolejne dołki i szczyty są na coraz wyższym poziomie. Najbliższe wsparcie to 2960 pkt i dopóki nie powstanie nowy punkt odniesienia, to ono będzie decydować, czy popyt dociągnie wartość S&P 500 do oporu 3025 czy też 3100, a może, tak jak oczekują politycy, 4000 pkt – uważa analityk DM mBanku. PRT