Foto: GG Parkiet

Sytuacja ta nie trwała jednak zbyt długo. Nasza waluta po osiągnięciu wspomnianych poziomów wróciła do „żywych" i rozpoczęła odrabianie strat. W poniedziałek euro kosztowało 4,56 zł, zaś dolar był wyceniany na 3,93 zł. Rynek zaczął grać pod podwyżkę stóp procentowych w Polsce. Mamy do czynienia z dobrze znanym schematem. Byle pretekst jest wykorzystywany do aprecjacji złotego, ale na razie nie ma to fundamentalnego wsparcia. W ostatnich dniach takim pretekstem dla naszej waluty była publikacja zapisków z posiedzenia RPP (pojawił się na nim wniosek o podwyżkę stóp) oraz dane dotyczące wrześniowej inflacji, która znów okazała się wyższa od oczekiwań. To naturalnie dodatkowa presja na RPP. Problem w tym, że na rynku złotego na razie gra się głównie pod to, co nie następuje, o czym przekonywaliśmy się już nie raz. Kiedy bowiem dochodzi do kolejnych posiedzeń RPP, to mimo kolejnych zaskakujących odczytów Rada wstrzymuje się z podwyżkami stóp, co z kolei osłabia naszą walutę. W następnych dniach ponownie możemy zobaczyć taką rozgrywkę. – Przestrzeń do umocnienia złotego jest znaczna. Oczywiście aprecjacja złotego może się utrzymać w najbliższych dniach. Jednak jej skala będzie zależeć w jakimś stopniu od globalnych nastrojów. Jeśli indeksy powrócą do wzrostów, EUR/PLN z większą łatwością zejdzie na niższe poziomy. Nie zapominajmy, że już 6 października poznamy kolejną decyzję RPP odnośnie do stóp procentowych oraz zostanie opublikowany komunikat po posiedzeniu, w którym rynek będzie doszukiwał się bardziej jastrzębich przesłanek – wskazuje Łukasz Zembik,ekspert TMS Brokers. PRT