Kto w Polsce rozdaje karty w branży OZE?

W farmach wiatrowych karty rozdaje duża energetyka państwowa i prywatna. Inaczej jest w farmach fotowoltaicznych, gdzie mały prywatny biznes znalazł swoją przestrzeń. Swoje plany ma także duża zawodowa energetyka.

Publikacja: 08.05.2023 21:00

Kto w Polsce rozdaje karty w branży OZE?

Foto: Adobe Stock

W Polsce prężnie rozwija się branża odnawialnych źródeł energii (OZE). W naszym kraju funkcjonują 3404 profesjonalne instalacje fotowoltaiczne (PV) i 1347 instalacji wiatrowych. Instytut Energetyki Odnawialnej opublikował raporty „Funkcjonujące instalacje fotowoltaiczne” i „Funkcjonujące instalacje wiatrowe” (dane na koniec marca 2023 r.). Liczby pokazują, że spółki energetyczne z udziałem Skarbu Państwa mają znaczący udział w projektach wiatrowych, a mniejszy w fotowoltaice, gdzie wyróżnia się tylko Energa (z grupy PKN Orlen) i to tylko dzięki ostatnim dwóm inwestycjom w farmy Wielbark i Gryf.

Kto liderem w słońcu?

Patrząc na strukturę właścicielską, w fotowoltaice największymi mocami może pochwalić się Respect Energy. Firma oddała do użytku największą farmę w kraju o mocy 204 MW. Docelowo farma ma mieć 350 MW mocy. Wśród największych inwestorów znajdują się jeszcze GoldenPeaks Capital, Energa jako spółka z udziałem Skarbu Państwa, PAK – Polska Czysta Energia, Solis Bond Company i Better Energy.

Poza Energą inne koncerny energetyczne w tym roku rozpoczynają budowę projektów fotowoltaicznych o mocy ponad 250 MW. Najbardziej zaawansowane plany poza Orlenem (właściciel Energi) ma Polska Grupa Energetyczna. PGE Energia Odnawialna zakończyła w 2022 r. prace budowlane na 19 farmach fotowoltaicznych o mocy do 1 MW, które wygrały w 2021 r. aukcję na sprzedaż energii w instalacjach OZE. Dotychczas spółka dysponowała farmami o łącznej mocy jedynie 4,6 MW. W 2023 r. ma to być już ok. 200 MW.

Z kolei trzeci co do wielkości koncern energetyczny Tauron rozwija farmy słoneczne na terenach poprzemysłowych, co pozwala ułatwić proces inwestycyjny, bo z reguły podłączenie do sieci już jest. W 2023 r. firma będzie kontynuować realizację dwóch dużych projektów: Mysłowice-Dziećkowice (37 MW, z potencjałem rozbudowy do 100 MW) i Proszówek (46 MW). Firma ma kolejne projekty o łącznej mocy powyżej 80 MW, których budowa może ruszyć w 2023 r.

Wyzwaniem dla nowych projektów może być proponowane przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii wprowadzenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla farm powyżej 1 MW, co może skomplikować rozwój tego typu instalacji. Zaproponowane zmiany mają na celu wprowadzenie obowiązku sporządzania i uchwalania przez wszystkie gminy ogólnych planów zagospodarowania przestrzennego, które powinny określać podstawowe zasady zabudowy na obszarze gminy i opierać się na długofalowej strategii rozwoju gminy. Nowelizacja przewiduje jednak, że farmy fotowoltaiczne będą mogły powstawać na warunkach dotychczasowych do czasu uchwalenia planów ogólnych gmin, nie dłużej niż do końca 2025 r.

Kto rządzi w wietrze?

Patrząc na farmy wiatrowe, to tu największym inwestorem jest PGE, której projekty wiatrowe mają moc 772,4 MW. Drugie miejsce z instalacjami powyżej 700 MW zajmuje EDP Renewables. Trzecie miejsce z mocą 472 MW należy do Polenergii. A czwarte miejsce z mocą 450 MW przypada RWE Renewables, firmy należącej do niemieckiego giganta energetycznego RWE.

Inna spółka z udziałem Skarbu Państwa, Tauron, posiada 416,8 MW, a Energa 243,9 MW. Szansa na dalszy rozwój farm wiatrowych jest, bo rząd zliberalizował tzw. ustawę odległościową. Mimo że jest mniej korzystna w swoim kształcie,niż wcześniej przewidywano, to pozwoli na powstanie około 4 GW mocy.

Wyzwania w OZE

W Polsce w ostatnich kilkunastu miesiącach rozwinął się prosument biznesowy, a więc taki, który buduje np. na dachach zakładów instalacje fotowoltaiczną o mocy do 50 kW. Dzięki temu nie musi ubiegać się o warunki przyłączenia do sieci i działa tak samo jak każdy inny prosument. Firmy zużywają energię głównie na własne potrzeby. Jeśli instalacje przekraczają tę moc, firmy muszą ubiegać się o warunki przyłączenia.

– I pojawia się problem. W 2022 r. operatorzy odmówili podłączenia do sieci instalacji o łącznej mocy 31 GW. Odmówiono sześć razy więcej, niż podłączono. Dlatego też firmy obchodzą te przepisy, nie przekraczając 50 kW – mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Wskazuje, że problemem są sieci, które nie pozwalają na podłączanie nowych instalacji. Dodaje, że pozytywny dla rozwoju małej fotowoltaiki do 50 kW jest obowiązujący od roku system net-billingu, który pozwala bez nadmiernej biurokracji handlować nadwyżkami zielonej energii. Wskazuje także, że trudno jest porównywać mały biznes, który instaluje fotowoltaikę na własne potrzeby z dużą energetyką, która powinna budować wielkie farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. – Budowa mniejszych instalacji, mając własne tereny, jest szybsza i w statystykach wygląda to efektownie jak w przypadku marketów Dino. Jednak niewłaściwe jest porównanie tego do dużej zawodowej energetyki, która powinna z większym wyprzedzeniem budować farmy. Dla instalacji powyżej 50 kW potrzebne są warunki przyłączenia, a dla instalacji powyżej 150 kW pozwolenie na budowę, a rząd chce objąć miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego instalacje powyżej 1 MW – mówi Wiśniewski.

Uważa, że państwowa energetyka blokuje rozwój prywatnych farm, ale nie wprost. – Do państwowych grup nadal należą spółki operatorskie, które wydają warunki przyłączenia. W sytuacji, kiedy warunki przyłączenia do sieci są deficytowe i gdy wydawane są w sposób nieprzejrzysty, rosną podejrzenia – i trudno, żeby było inaczej – o blokadę miejsca w sieci dla instalacji z własnych grup energetycznych – mówi Wiśniewski.

Firmy
Ślad węglowy nadal jest dużym problemem
Firmy
Śnieżka wypłaci sowitą dywidendę
Firmy
KNF zatwierdziła prospekt PTWP
Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu