A to dlatego, że na innych rynkach Rosjanie mogą zarobić więcej (wg giełdy energii EEC węgiel w portach Amsterdam–Rotterdam–Antwerpia kosztuje teraz ok. 290 zł za tonę, polski węgiel kosztuje średnio 270 zł, a Rosjanie sprzedają go nam za ok. 220 zł). Jednak z drugiej strony nie chcą tracić polskiego klienta.
– Dla Rosji ważny jest każdy stabilny odbiorca, niezależnie od tego, ile płaci za tonę węgla – mówi Dmitrij Żiliakow, doradca firmy Finansowy i Organizacyjny Konsalting. – Rosja będzie jednak szukać także innych rynków zbytu. Zmusza ją do tego trudna sytuacja w sektorze węglowym – dodaje.
W zeszłym roku wydobycie rosyjskiego węgla spadło o 9,2 proc., do 298 mln ton. Według danych Federalnej Służby Celnej eksport surowca do Chin i Europy wzrósł jednak o 7,9 proc. – do 105,1 mln ton.– Z rozmów z naszymi partnerami z energetyki wynika, że Rosjanie niekoniecznie chcą sprzedawać węgiel do Polski, gdzie indziej mogą zarobić więcej. Ale to nie znaczy, że import z Rosji nagle spadnie – uważa Mirosław Taras, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka. Zdaniem Jerzego Galemby, rzecznika Węglokoksu, Rosja jednak tak łatwo z Polski nie zrezygnuje.
Śląskie kopalnie chcą skarżyć się w UE na rosyjski dumping (zarzucają m.in. zaniżanie stawek transportu). – Zamiast tego powinny obniżyć swoje ceny – mówi osoba z branży. Jednak zdaniem Stanisława Gajosa, prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego, dopiero od 2009 r. ceny węgla pokrywają koszty jego wydobycia. I trudno liczyć na obniżkę – mimo że z danych resortu gospodarki wynika, że na zwałach śląskich kopalń zalegało na koniec roku ponad 4 mln ton wartego ponad 1 mld zł niesprzedanego surowca (to ok. 10 proc. rocznego zapotrzebowania energetyki na to paliwo).
W Bogdance zapasów nie ma – kopalnia pod koniec 2009 r. obniżyła ceny średnio o 4 proc. Ostatnio podpisała wieloletni kontrakt na dostawy z Elektrownią Kozienice.