Ten scenariusz się ziści, pod warunkiem że firma przekona inwestorów do zakupu akcji z nowej emisji. To trudne zadanie. Dotychczasowe doświadczenia polskich graczy giełdowych z branżą poszukiwawczą nie są najlepsze.
Wystarczy powiedzieć, że akcje Petrolinvestu, pierwszej firmy z tego sektora notowanej na GPW, są dziś warte zaledwie kilka proc. ceny emisyjnej z połowy 2007 r. KOV musi więc skłonić inwestorów, aby uwierzyli w to, że dowierci się do wielkiej ropy. W połowie 2007 r. ta sztuka udała się Petrolinvestowi.
Kontrolowana przez Ryszarda Krauzego firma skorzystała na efekcie nowości i ówczesnym entuzjazmie inwestorów. Jej papiery rozeszły się wtedy jak świeże bułeczki. Jan Kulczyk z przywileju bycia pierwszym już nie skorzysta. Taka szansa była w 2007 r. Istniał bowiem wtedy pomysł, by na GPW weszła firma powstała w wyniku... połączenia biznesów poszukiwawczo-wydobywczych obu przedsiębiorców.
[ramka]
Czytaj też: