Zarząd tłumaczy fatalne wyniki ogólną dekoniunkturą gospodarczą i niewielką liczbą kontaktów podpisanych pod koniec 2009 r.Straty z pierwszego kwartału tego roku będą odrobione w drugim, a na koniec 2010 r. spółka wyjdzie na plus – obiecuje zarząd grupy Seco/Warwick.

Głównym powodem optymizmu jest szybko rosnący portfel zamówień producenta pieców do obróbki metali. W tej chwili wart jest on 112 mln zł, czyli ponad dwa razy więcej niż w grudniu 2009 r. – Zamówienia na takim poziomie mieliśmy w najlepszych czasach (maj 2008 r. – red.) – mówi prezes Leszek Przybysz. – Zakładamy, że do końca 2010 r. zwiększy się on do ok. 200 mln zł – dodaje.

Według zarządu rentowność netto na koniec roku powinna wynieść 5–7 proc., co oznacza, że spółka mogłaby zarobić co najmniej 10 mln zł. Dla porównania w całym zeszłym roku Seco/Warwick miał 1 mln zł netto straty przy 123 mln zł sprzedaży. Zarząd pokłada duże nadzieje w rynkach dalekowschodnich. W Indiach dobrze radzi sobie spółka zależna S/W Allied, która miała w zeszłym kwartale prawie 17 mln zł obrotu i zarobiła 1 mln zł.

Do końca czerwca pełną parą ruszy nowa fabryka pod Mumbajem. W Chinach powołano na początku maja spółkę zależną, która ma już portfel zleceń wart 4 mln zł. Docelowo ma to być dwa razy więcej. – Chiny to dla nas priorytet. W tym roku zainwestujemy tam 2 mln dolarów – mówi prezes Przybysz. Firma intensywnie szuka też kontrahentów w UE i w Brazylii.

Szansy na nowe zlecenia w tym roku zarząd upatruje w segmencie pieców topialnych (retech), energetyce jądrowej i odżywającym po kryzysie przemyśle samochodowym. W ciągu kilku tygodni domknięty ma być wart ok. 20 mln USD kontrakt na dostawę systemu do produkcji proszków metali.