Dziś debiutuje poznański deweloper Monday Development, a we wtorek Mo-Bruk z branży utylizacji odpadów oraz paliw alternatywnych. Czerwiec okaże się tym samym rekordowym miesiącem pod względem liczby debiutów na NewConnect – będzie ich dziesięć. Biorąc pod uwagę wnioski złożone na GPW oraz publiczne deklaracje władz firm, w kolejnych 30 dniach na NC może trafić zaś nawet 17 spółek.

To oznacza pełne ręce roboty dla GPW. Zgodnie z regulaminem alternatywnego systemu obrotu giełda ma pięć dni roboczych na rozpatrzenie wniosku przyszłego debiutanta (do niego dołączany jest dokument informacyjny).

Czy w związku z falą nowych spółek GPW jest w stanie terminowo uchwalać decyzje o wprowadzeniu? Jej przedstawiciele zapewniają nas, że praca przebiega sprawnie i bez opóźnień. Wśród autoryzowanych doradców pojawiają się natomiast opinie, że czas rozpatrywania wniosków się wydłuża. – Zespół osób zajmujących się przyszłymi emitentami jest zbyt mały, aby mógł się uporać na czas z napływem nowych dokumentów – mówi nam jeden z doradców wprowadzających niedawno spółkę na NewConnect.Uczestnicy rynku zwracają uwagę, że jeśli oczekiwanie na zielone światło GPW wydłuża się, to wina zazwyczaj leży po stronie spółki.

– Procedura wprowadzania na NewConnect w dużej mierze zależy od jakości firmy i przygotowanego dokumentu informacyjnego. Może się zdarzyć, że do dokumentu pojawi się wiele słusznych zastrzeżeń i kandydat do debiutu w efekcie będzie musiał dokonywać uzupełnień. To zaś spowoduje wydłużenie procedury do kilku tygodni czy miesięcy – uważa Daniel Kordel, prezes spółki Public Image Advisors, która na początku czerwca pojawiła się na małej giełdzie.

Z kolei Marcin Raszkowski, prezes InvestConcept (w czerwcu wprowadził na NewConnect firmę Biomaxima), twierdzi, że uwagi giełdy do dokumentów są istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa rynku. Eksperci podkreślają, że spółki, które niedbale sporządzają wnioski, narażają swoich nowych akcjonariuszy na długie oczekiwanie na wyjście z inwestycji.