Podał powody tego kroku: brak akceptacji dla działań zarządu w zakresie polityki finansowej oraz dezaprobata dla ustalonych zasad wynagradzania władz spółki. Lipka wskazuje tu na czerwcowe WZA Muzy, które podwyższyło wynagrodzenie szefa nadzoru o blisko 400 proc., do 21,5 tys. zł miesięcznie. – To ewenement w tego rodzaju spółkach. Nie akceptuję tej uchwały i zrobię wszystko, żeby ją zmienić – mówi Lipka. Przykładów dotyczących braku akceptacji działań zarządu nie chce przytaczać. – Przyjdzie na to czas – mówi.
Jego rezygnacja oznacza, że Kompap, obecnie największy udziałowiec wydawnictwa kontrolujący 33,02 proc. głosów na WZA, nie ma swojego przedstawiciela w radzie. – Rezygnacja pana Lipki mnie zadziwiła, a komentarz zelektryzował. Nie znajduję racjonalnych przyczyn, dla których pan Lipka właśnie teraz kontestuje elementy strategii czy zasady wynagradzania władz – mówi Marcin Garliński, prezes Muzy. – Pan Lipka bywał na walnych. Przez dwa lata w miłym tonie rozmawialiśmy o biznesie. Jeśli nie miał zastrzeżeń wcześniej, dlaczego ma je teraz i uniemożliwia bieżące działanie spółki? Ze statutu wydawnictwa wynika, że rada liczy od pięciu do dziewięciu członków. Po rezygnacji Lipki, i wcześniejszej rezygnacji Joanny Kaczmarek nadzór Muzy jest czteroosobowy.
– Spółka nie może działać z czteroosobową radą, więc zarząd będzie musiał zwołać NWZA, by uzupełnić jej skład – mówi Lipka. Nie informuje, czy będzie się domagał zmian w zarządzie. Przyznaje, że stawi się na najbliższe walne i będzie się domagał, by Kompap miał w nadzorze liczbę miejsc adekwatną do zaangażowania kapitałowego. – Będę chciał też przeforsować swoją wizję rozwoju Muzy – informuje Lipka. Nie ujawnia jednak szczegółów. – Obecna sytuacja firmy i wyniki za ubiegły rok mnie nie zadowalają. Czas na zmiany – mówi Lipka.