Komisja Rynku Wewnętrznego w europarlamencie przyjęła kilka dni temu projekt dyrektywy o walce z opóźnionymi płatnościami. By przepisy weszły w życie, muszą być jeszcze przegłosowane na sesji plenarnej, a potem zaakceptowane przez ministrów państw członkowskich.Zasadą ma być obowiązek regulowania płatności w terminie do 30 dni.
Będą jednak od tej reguły liczne odstępstwa. Na przykład szpitale dostaną na zapłacenie faktur maksymalnie 60 dni. Jeśli firmy będące stronami umowy na to przystaną, płatności będą mogły regulować również w terminie do 60 dni. Możliwe będą nawet dłuższe terminy, pod warunkiem że zostaną uzasadnione (np. sezonowością branży).
[srodtytul]Polskie przepisy są surowsze [/srodtytul]
Co wprowadzenie dyrektywy zmieni w funkcjonowaniu polskich firm? Zdaniem prawników niewiele. Obowiązujące dotychczas krajowe przepisy w bardzo podobny sposób traktują kwestię regulowania płatności.– Ustawa o terminach zapłaty w transakcjach handlowych wprowadza obowiązek regulowania faktur w terminie 30 dni (wyjątkiem są transakcje w sektorze publicznym – red.) – mówi Jacek Pawłowski z PricewaterhouseCoopers Legal Szurmińska-Jaworska. – Dyrektywa umożliwi wydłużenie terminu do 60 dni i przewiduje wiele wyłączeń, np. dla firm, które prowadzą działalność sezonową. UE zamierza zatem wprowadzić łagodniejsze uregulowania.
Na inną kwestię zwraca uwagę Jacek Krzyżaniak, rzecznik prasowy firmy PBG. – Terminy płatności w branży budowlanej są bardzo zróżnicowane w zależności od kontraktów. Najdłużej, bo nawet 200 – 260 dni, czekamy na zapłatę z faktur dotyczących zleceń współfinansowanych ze środków UE – wyjaśnia. – Takie umowy nie są bowiem objęte ograniczeniami nałożonymi przez polskie przepisy o terminach zapłaty – dodaje rzecznik PBG. Według niego skuteczne egzekwowanie krótszych terminów płatności byłoby dla branży bardzo dobre, ponieważ poprawiłoby płynność i na poziomie generalnych wykonawców, i podwykonawców. – Często bywa bowiem tak, że generalny wykonawca płaci swoim kontrahentom dopiero wówczas, gdy sam otrzyma zapłatę – uzasadnia Krzyżaniak.