Zagraniczny boom na warszawskiej giełdzie

Wiele spółek z regionu Europy Środkowo-Wschodniej przygotowuje się do debiutu na parkiecie w Warszawie. Czy obsługa ich ofert to ważna część biznesu naszych brokerów?

Publikacja: 08.12.2010 11:49

Mariusz Sadłocha, prezes DM BZ WBK, tegorocznego lidera w obsłudze zagranicznych ofert

Mariusz Sadłocha, prezes DM BZ WBK, tegorocznego lidera w obsłudze zagranicznych ofert

Foto: GG Parkiet, Andrzej Cynka A.C. Andrzej Cynka

Warszawska giełda jest coraz bardziej popularna wśród zagranicznych spółek. Teraz na GPW jest już notowanych 26 firm spoza Polski. To na razie 6 proc. ogółu spółek z warszawskiego parkietu, ale ich wartość rynkowa to już ponad 30 proc. kapitalizacji wszystkich przedsiębiorstw obecnych na naszym rynku. Ponad 85 proc. łącznej wartości zagranicznych spółek przypada na włoski UniCredit, węgierski MOL oraz czeski CEZ, dla których Warszawa nie jest rodzimym parkietem.

To duże spółki, ale w Polsce obroty ich akcjami nie są niewielkie. Uwaga inwestorów koncentruje się na firmach z zagranicy o małej i średniej kapitalizacji. Na przykład w listopadzie średnie obroty na sesję akcjami ukraińskiego Kernela (wycena 4,9 mld zł), producenta oleju słonecznikowego, wyniosły 14,5 mln zł. Dla porównania – w przypadku finansowego potentata UniCreditu (wycena 128 mld zł) było to zaledwie 200 tys. zł. Uwagę inwestorów przykuwają też mniejsze spółki zagraniczne, jak np. Agroton, ukraiński producent zbóż. Jego kapitalizacja to około 670?mln zł, a w listopadzie średnie obroty na sesję wyniosły prawie 10 mln zł.

Tego typu firmy coraz chętniej wybierają się na warszawską giełdę. To szansa nie tylko dla GPW, która ma ambicję umocnienia pozycji regionalnego centrum finansowego. To także nowe biznesowe możliwości dla domów maklerskich. Firmy z zagranicy zazwyczaj przeprowadzają oferty zdecydowanie większe niż przeciętna rodzima spółka debiutująca na GPW.

Na przykład tylko w tym roku cztery zagraniczne przedsiębiorstwa, które pojawiły się na warszawskiej giełdzie, sprzedały akcje o wartości ponad miliarda złotych. To ponad dwa razy więcej niż tegoroczne oferty publiczne 16 polskich prywatnych spółek. Brokerzy, choć przyzwyczaili się zarabiać na niedużych transakcjach, to po tym roku – dużych ofertach prywatyzacyjnych – mogą mieć rozbudzone apetyty.

Większość ekspertów jest zdania, że czas wielkich prywatyzacji poprzez giełdę powoli mija. Dlatego częściowo głód dużych ofert mogą nasycić właśnie firmy z obcym rodowodem. W tym roku spośród zagranicznych spółek akcje w Polsce sprzedawali: zarejestrowany w Kanadzie Kulczyk Oil Ventures, czeski bukmacher Fortuna Entertainment, rolniczy holding Agroton z Ługańska oraz Milkiland, producent wyrobów mlecznych działający na Ukrainie i w Rosji. Dziś startują zapisy dla inwestorów indywidualnych na akcje Sadovaya Group wydobywającej węgiel na Ukrainie.

[srodtytul]Dzielą się obsługą zagranicznych ofert[/srodtytul]

Najbardziej aktywny na rynku zagranicznych spółek okazał się DM BZ WBK, który był oferującym w przypadku KOV, Agrotonu oraz przyjmuje zapisy na Sadovaya Group. Fortunę Entertainment i Milkiland obsługiwały z kolei Dom Maklerski Pekao i CDM Pekao. Ofert zagranicznych w tym roku było więcej. Jednak nie zawsze oczekiwania właścicieli spółek co do ceny ich akcji znajdowały aplauz wśród inwestorów. Tak było w przypadku czterech ofert. Dom Maklerski BZ WBK sprzedawał akcje Avia Solutions Group, litewskiej grupy świadczącej usługi dla lotnictwa. Spółka chciała z nowej emisji pozyskać 99 mln zł. Ruszyła z ofertą publiczną w drugiej połowie listopada, ale po zapisach dla inwestorów indywidualnych zawiesiła sprzedaż papierów.

Podobnie stało się z ukraińskim producentem gazu Geo Alliance, którego akcje oferowały CDM Pekao oraz DM Pekao, a także z AFI Europe, deweloperem rodem z Izraela wprowadzanym przez ING Securities. Jeszcze wcześniej, w październiku, Erste Securities próbowało wprowadzić zarejestrowaną na Cyprze firmę Eetek, działającą w branży energii odnawialnej. Widać więc, że nie każdy potrafi skusić inwestorów, ale chętnych do pozyskiwania kapitału w Polsce jest wielu.

[srodtytul]Fala debiutów z zagranicy na warszawskiej giełdzie[/srodtytul]

Zdaniem ekspertów ten rok może być wstępem do prawdziwego boomu zagranicznych ofert na GPW. Przedstawiciele ukraińskiej finansjery podkreślają, że wśród tamtejszych spółek jest bardzo duże zainteresowanie warszawską giełdą.

– Jeżeli będzie się utrzymywać sprzyjająca koniunktura, w ciągu dwóch lat możemy oczekiwać nawet 20 ukraińskich debiutów na GPW – twierdzi w rozmowie z nami Nick Piazza, dyrektor generalny kijowskiej firmy inwestycyjnej BG Capital. Wśród chętnych do wejścia na nasz parkiet w 2011 r. wymieniani są m.in. producenci cukru Ukrros oraz Dakor, konkurenci już notowanej na giełdzie Astarty.

Niewykluczone, że do planów oferty w Polsce wróci też Geo Alliance, któremu na przełomie listopada i grudnia nie udało się sprzedać papierów. Nieoficjalnie mówi się też o planach debiutu w przyszłym roku dużego holdingu rolniczego Mriya, którego kwity depozytowe notowane są obecnie we Frankfurcie. O GPW w 2012 r. oficjalnie mówią też władze paliwowej spółki Galnaftogas, mediowej grupy Ukrainian Media Holding oraz Sintal Agriculture działającego w branży spożywczej.

Na parkiet w Warszawie chcą wprowadzać ukraińskie spółki również Rosjanie. Takie plany ma Renaissance Securities, który parę miesięcy temu został członkiem GPW. Pierwsze spółki z Ukrainy może wprowadzić w przyszłym roku. Dlaczego rosyjski broker zachęca do debiutu w Warszawie?

– Uważamy, że GPW jest optymalnym rynkiem dla małych i średnich ukraińskich spółek. Na Ukrainie nie ma warunków do przeprowadzania ofert publicznych. Dlatego część firm poszukujących kapitału wybierała do tej pory najczęściej londyński rynek alternatywny AIM oraz giełdę we Frankfurcie. Jednak płynność papierów tam notowanych jest znikoma.

Aby firmy mogły wejść na główny parkiet w Londynie, gdzie aktywnie handluje się akcjami, muszą mieć minimum miliard funtów kapitalizacji. Wiele nie spełnia tego warunku – wyjaśnia „Parkietowi” Ari Krawczin, dyrektor ds. rynków kapitałowych w Renaissance Capital (właściciel Renaissance Securities). Rosyjski broker nie zamierza jednak na razie otwierać biura w Polsce. Zapewne przy wprowadzaniu spółek na GPW będzie współpracował z rodzimymi domami maklerskimi.

Chętni do wejścia na warszawską giełdę są nie tylko na Ukrainie. Na pierwszą połowę przyszłego roku debiut na GPW zapowiedziała grupa Valars, wiodący rosyjski producent zbóż. Ze wstępnych zapowiedzi wynika, że spółka ze sprzedaży około 40 proc. akcji może pozyskać blisko miliard złotych.

Przychylnie na Warszawę patrzą również spółki z Litwy. Choć ASG teraz nie przekonało do siebie inwestorów, planuje ponowienie oferty publicznej jeszcze w pierwszym kwartale 2011 r. O polski kapitał zamierza również zabiegać Agrowill, tamtejsza rolnicza grupa już notowana na giełdzie w Wilnie. Znaczącym akcjonariuszem obu z nich jest litewski holding ZIA Valda. Jego właściciele rozważają wprowadzenie na warszawską giełdę również innych firm portfelowych. Zainteresowanie wejściem na GPW widać też w innych krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

[srodtytul]Zagraniczne spółki przyciągają zagranicznych brokerów[/srodtytul]

W Bułgarii jest na tyle duże zainteresowanie warszawskim parkietem, że jeden z tamtejszych brokerów nie wyklucza otwarcia biura w Warszawie. Na razie Intercapital Markets zdecydował się na zdalne członkostwo na GPW. Skąd pomysł na taki krok? – Bułgarzy szukają możliwości inwestycyjnych za granicą i interesują się również handlem na warszawskiej giełdzie – mówi Nikołaj Majster, dyrektor zarządzający i główny akcjonariusz Intercapital Markets. W ubiegłym roku ten dom maklerski znajdował się w pierwszej dwudziestce najaktywniejszych brokerów na tamtejszym rynku akcji. W Bułgarii działa około 70 domów maklerskich.

Intercapital Markets chce się skoncentrować na doradztwie na rynku pierwotnym. – Będziemy oferować usługi bankowości inwestycyjnej dla spółek bułgarskich, które planują debiut na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych – podkreśla Majster.

Pierwszą będzie deweloper Intercapital Property Development, który na GPW może się pojawić na początku przyszłego roku. W sierpniu spółka zadebiutowała na NewConnect. Jest również listowana na sofijskim parkiecie. W ciągu tygodnia ICM zamierza złożyć jej prospekt emisyjny do bułgarskiego nadzoru finansowego. Z ofertą chce ruszyć w połowie grudnia. Nikołaj Majster liczy na kolejne bułgarskie spółki planujące wejść na GPW, ale podkreśla, że na razie nie ma klientów, którzy chcą podążyć śladem ICPD.

Z naszych ustaleń wynika jednak, że coraz więcej bułgarskich firm rozważa notowania na warszawskiej giełdzie. Wśród nich jest Monbat, producent akumulatorów, o którym pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Spółka notowana w Sofii złożyła już prospekt emisyjny do miejscowego nadzoru, który ma jej dać pozwolenie na notowania za granicą. Do giełdowego debiutu w Warszawie przygotowuje się też Sopharma, producent leków, którego akcje są również w obrocie na bułgarskiej giełdzie.

Na polskim rynku pierwotnym chce zarabiać również amerykański broker Wedbush Securities. Złożył wniosek o członkostwo na GPW. Chce stworzyć u nas własny dom maklerski. Myśli o przejęciach, ale planuje też rozkręcenie biznesu od podstaw. W tym celu zarejestrował w Polsce firmę Wedbush Securities Europe. Przedstawiciele amerykańskiego brokera zapewniają, że rozmawia on już ze spółkami z USA zainteresowanymi notowaniami na GPW i NewConnect.

Twierdzą, że w przyszłym roku Wedbush może wprowadzić do obrotu pierwsze spółki. Jedną z nich może być firma medyczna Sunridge International. – Władze Sunridge już spotkały się w Warszawie z inwestorami, którzy mogą być zainteresowani jej akcjami – mówi nam Andrew Filipek, wiceprezes Wedbush Securities Europe, zarejestrowanej u nas firmy zależnej amerykańskiego brokera Wedbush Securities.

[srodtytul]Czas na nową specjalizację wśród polskich brokerów?[/srodtytul]

Czy wśród rodzimych domów maklerskich również pojawią się takie, które wyspecjalizują się w oferowaniu akcji zagranicznych spółek? Zdaniem ekspertów jest za wcześnie, aby mówić o takich przypadkach. – Polskie domy maklerskie będą obsługiwały na pewno coraz więcej zagranicznych ofert publicznych. Nie należy jednak oczekiwać, że każdego miesiąca na giełdę będą wchodziły nowe spółki z zagranicy.

Spodziewałbym się raczej fal tego typu ofert. Pierwszej z nich właśnie jesteśmy świadkami. Zapewne tegoroczne debiuty zagranicznych spółek na GPW wpłyną na zainteresowanie innych firm warszawską giełdą – uważa Filip Paszke, członek zarządu DM BZ WBK. Niektórzy specjaliści twierdzą, że na modzie na GPW za granicą skorzystają głównie domy maklerskie wchodzące w skład grup o międzynarodowym zasięgu.

– Fakt, że w Polsce oferty publiczne chce przeprowadzać coraz więcej spółek zagranicznych, nie jest dziełem przypadku. Jest to raczej wypadkowa akceptacji przez inwestorów wyższego ryzyka związanego z inwestycjami zagranicznymi, rosnącego znaczenia GPW i lepszej wyceny, jakie daje notowanie w Warszawie, niż na innych giełdach. Na takim zainteresowaniu najbardziej korzystają domy maklerskie wchodzące w skład grup międzynarodowych, obecne również na tych rynkach, gdzie działają firmy planujące wejście na GPW – zwraca uwagę Roland Paszkiewicz, dyrektor biura analiz CDM Pekao.

Podkreśla, że o zagranicznych klientów mogą rywalizować brokerzy, którzy dotąd skupieni byli na polskim rynku. – Ci muszą współpracować jednak w tym zakresie z firmami doradczymi działającymi na lokalnych rynkach, posiadającymi odpowiednie rozeznanie i kontakty – zaznacza Paszkiewicz.

[srodtytul]Pomóc mogą WSE IPO Partnerzy[/srodtytul]

Potencjalnymi partnerami brokerów mogą być uczestnicy programu WSE IPO Partner. To projekt GPW, który funkcjonuje od czterech lat. Polega na promowaniu warszawskiej giełdy przez zagraniczne firmy doradcze, banki i domy maklerskie. Uczestnicy programu zachęcają też spółki działające na lokalnych rynkach do debiutu na GPW. Teraz giełda ma 28 WSE IPO Partnerów. Dominują wśród nich firmy z Ukrainy i Białorusi.

W programie uczestniczą też podmioty z krajów nadbałtyckich, Czech, Rosji, USA oraz Wielkiej Brytanii. Na współpracę z niektórymi z nich zdecydowali się już polscy brokerzy. – Samodzielne wchodzenie na zagraniczne rynki jest dość ryzykowne, podobnie jak orientowanie się tylko na obsługę zagranicznych ofert publicznych. Doświadczenia z 2007 r. pokazują, że zawirowania na rynkach finansowych mogą doprowadzić do fiaska takiej strategii – podkreśla Paszkiewicz.

Specjalizować się w obsłudze ofert zagranicznych próbował w tych czasach dom maklerski Suprema Securities. Był on częścią skandynawskiej grupy Evli. Zaczął działać w 2006 r. i zamierzał skupić się na rynku pierwotnym zarówno polskim, jak i nadbałtyckim. Przedstawiciele Evli zapowiadali debiuty estońskich i litewskich spółek na GPW. Grupie udało się wprowadzić na warszawską giełdę Silvano Fashion, producenta bielizny damskiej. Kryzys finansowy i gospodarczy, jaki mocno dotknął kraje nadbałtyckie, sprawił, że ustalona strategia działania brokera była trudna do realizacji. Ostatecznie Suprema na początku 2008 r. została wykupiona przez polskich menedżerów brokera. Obecnie działa jako Copernicus Securities, który specjalizuje się w ofertach obligacji.

[ramka]

[b]Siła zagranicznych ofert na naszym parkiecie[/b]

[b]3,04 mld zł[/b] - Łączna wartość akcji zaoferowanych w tym roku przez zagraniczne spółki. Część z nich w czasie oferty wycofała się ze sprzedaży papierów. Zrobiły to cypryjski Eetek (branża energii odnawialnej), ukraiński Geo Alliance (producent gazu), izraelski AFI Europe (deweloper) oraz litewska Avia Solutions Group (branża lotnicza).

[b]1,06 mld zł[/b] - Łączna wartość ofert publicznych przeprowadzonych w tym roku przez zagraniczne spółki (KOV, Fortuna Entertainment, Agroton oraz Milkiland). Ze sprzedażą akcji ruszyła Sadovaya Group, producent węgla z Ukrainy. Z emisji chce pozyskać prawie 189 mln zł.

[b]362 mln zł[/b] - Wartość największej, udanej, tegorocznej oferty przeprowadzonej przez zagraniczną spółkę. Rekord należy do KOV, zarejestrowanej w Kanadzie spółce wydobywczo-poszukiwawczej. To też największa w tym roku oferta prywatnej firmy na GPW.[/ramka]

[ramka]

[b]Oferty publiczne spoza Polski substytutem dużych prywatyzacji[/b]

Duże oferty publiczne nie muszą się pojawiać tylko za sprawą prywatyzacji. Historia pokazuje, że duży apetyt na polski kapitał mają też prywatne spółki zagraniczne. Największą ofertą publiczną w historii naszego rynku kapitałowego była sprzedaż akcji Immoeastu, austriackiego dewelopera. Papiery sprzedawano nie tylko w Polsce. Spółka trafiła też na giełdę w Wiedniu. W wyniku zmian w akcjonariacie Immoeast został wycofany w tym roku z GPW. Na kilku rynkach przeprowadzano również ofertę węglowego holdingu NWR.

Oprócz GPW notowany jest w Pradze i Londynie. W najbliższym czasie nie zanosi się na to, aby polscy inwestorzy mieli szansę uczestniczyć w tak dużych ofertach jak wymienione. O wejściu na GPW co jakiś czasu mówią przedstawiciele OTP, największego węgierskiego banku, czy czeskiego CSOB. Nie wiadomo, czy Węgrzy będą pozyskiwać u nas kapitał. [/ramka]

Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?
Firmy
Kernel wygrywa z akcjonariuszami mniejszościowymi. Mamy komentarz KNF