To uboczny skutek ostatnich zmian własnościowych w polskiej branży chemicznej. W ich wyniku Azoty Tarnów oraz Zakłady Chemiczne Police przestały bowiem być spółkami kontrolowanymi przez Skarb Państwa.
Mniejszościowe pakiety
Po objęciu przez inwestorów 25 mln akcji serii C Azotów Tarnów udział MSP?w akcjonariacie firmy spadł z 52,56 proc. do 32,04 proc. Z kolei zakup przez Azoty Tarnów (w wyniku udanego wezwania do sprzedaży) pakietu 66 proc. akcji Polic spowodował, że w rękach Skarbu Państwa, który miał do tej pory 59,43 proc. papierów zachodniopomorskich zakładów, pozostało tylko około 7,07 proc. walorów.
To oznacza, że ani Azoty Tarnów, ani Police nie podlegają już regulacjom tzw. ustawy kominowej, która ogranicza wysokość zarobków członków zarządów. Jej przepisy dotyczą bowiem tych spółek, w których akcjonariacie Skarb Państwa lub podmiot bezpośrednio od niego zależny ma więcej niż połowę udziałów. Jeśli większościowy pakiet należy do ministerstwa, pensja jej menedżera może być równa maksymalnie sześciokrotności przeciętnego wynagrodzenia, jeśli kontrola Skarbu Państwa jest sprawowana poprzez inny zależny od niego podmiot – limit poborów wynosi czterokrotność średniego wynagrodzenia.
Prezes jak cały zarząd
Właśnie dlatego zasadnicze wynagrodzenie Jerzego Marciniaka jako prezesa Azotów Tarnów wyniosło w 2010 r. 166 tys. złotych (plus 28 tys. zł innych świadczeń), a jego koledzy z zarządu zarobili po 162 tys. zł. Zeszłoroczne łączne wynagrodzenia wszystkich członków zarządu Polic wyniosły 1,97 mln zł. Prawie dokładnie tyle samo, bo 1,94 mln zł, zarobił w 2010 r. Ryszard Kunicki, prezes Ciechu (Skarb Państwa miał w zeszłym roku 36,68 proc. akcji tej spółki). Jego zasadnicze wynagrodzenie wyniosło 948 tys. zł (czyli 79 tys. zł miesięcznie).
Pięciokrotna podwyżka
Podobne kwoty będą teraz mogli zarabiać także menedżerowie Azotów Tarnów oraz Polic. Jeśli rady nadzorcze zgodziłyby się na podwyżki dla członków zarządów, pobory prezesów mogłyby się zwiększyć nawet pięciokrotnie.