CDM Pekao
Analiza techniczna WIG20
Na wykresie indeksu WIG20 o ile jeszcze po piątkowej sesji można było pokusić się o pewien optymizm, o tyle już rezultat wczorajszego zamknięcia nie pozostawia złudzeń – podaż nadal sprawuje kontrolę nad rynkiem. Tak odważne wejście w obszar zmienności dolnego cienia piątkowej formacji młota, obronne zabarwienie tejże świecy ostatecznie zanegowało. Prowadzi to do konkluzji, że prawdopodobnie o zwrot popyt powalczy na zdecydowanie niższych poziomach. Jakich? Na ten moment nie jest to możliwe do określenia, wykorzystywanie bowiem wsparć kreślonych w 2009 r. i nigdy później nie testowanych nie ma sensu. Znacznie rozsądniejszą strategią wydaje się podążanie za trendem, który na ten moment nie wydaje się być zagrożonym i tylko we wzroście jego dynamiki w ostatnim czasie można dopatrywać się szans na odreagowanie. Odreagowanie, czyli typową wzrostową korektę w ramach obowiązującej spadkowej tendencji. „Kropka nad i" będzie zejście poniżej 1 808 pkt., do czego grunt podaż przygotowała sobie wczoraj.
Marek Jurzec, DM BDM
Pomimo zrywu kupujących z końcówki poprzedniego tygodnia, podaż ponownie króluje na warszawskim parkiecie. Już w poniedziałek indeksy zamknęły się poniżej kursów odniesienia, a wczorajsza sesja to niestety powrót do normalności czyli silna wyprzedaż na GPW. Najmocniej traciły spółki surowcowe takie jak Bogdanka, czy KGHM w ślad za spadającymi cenami miedzi i paliw. Naszemu parkietowi nie pomaga również negatywny sentyment związany z ryzykiem politycznym, po ogłoszeniu ostatecznej wysokości podatków od banków i ubezpieczycieli doszły dymisje prezesów w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Jeśli chodzi o najbliższe poziomy wsparcia to zarówno w przypadku kontraktów jak i WIG20 znajdują się one na poziomie piątkowego minimum, kolejnym może być okrągły poziom 1800 pkt. Kalendarz makro dziś nie jest zbyt bogaty, więc z tej strony giełdy raczej nie będą miały impulsów do jakichś większych ruchów. W trakcie dnia zachowanie warszawskich indeksów może więc zależeć od nastrojów inwestorów za granicą, a te o poranku są raczej pozytywne. Kontrakty na S&P500 notowane są około 0,3% na plusie, nad kreską są także futures na główne europejskie indeksy. Bliskość wsparć i dobre nastroje za granicą mogą skutkować próbą odbicia na GPW, jednak jak pokazuje doświadczenie z ostatnich sesji mocny początek nie oznacza dowiezienia wzrostów do końca dnia.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Wtorek był w USA kolejnym dniem z pustawym kalendarium. Niewielki wpływ na nastroje mógł mieć publikowany w nocy z poniedziałku na wtorek bilans chińskiego handlu zagranicznego (eksport i import mocno spadły – odpowiednio o 6,8 oraz 8,7%). Szkodziło też przez pewien czas to, że mocno spadły indeksy europejskie. Wall Street była dużo silniejsza od giełd europejskich. Rozpoczęła sesję od solidnego, jednoprocentowego, spadku indeksu S&P 500 (wpływ taniejącej ropy), ale od początku NASDAQ spadał niechętnie. Jak tylko cena ropy powróciła nad poziom neutralny to S&P 500 zredukował skalę spadków do wartości mikroskopijnej, a NASDAQ zabarwił się na zielono. Potem już niewiele się działo. S&P zakończył dzień małym spadkiem, a NASDAQ spadkiem mikroskopijnym. Korzystny dla byków układ techniczny nie zmienił się. We wtorek na naszym rynku walutowym złoty był słaby. CHF/PLN wzrósł do poziomu z lipca tego roku przełamując poziom czterech złotych, EUR/PLN wzrósł do poziomu najwyższego w tym roku. Jedynie USD/PLN się nie zmienił, ale tylko dlatego, że stracił do euro. Wzrosła też rentowność obligacji. GPW rozpoczęła wtorkową sesję dość niepewnie. Indeks WIG20 po 90 minutach zaczął się osuwać. To osuwanie zamieniło się przed południem w pełnowymiarowy, ponad dwuprocentowy spadek, czyli praktycznie w mini-panikę. W tym samym czasie indeksy we Francji i w Niemczech traciły mniej niż pół procent. W tej fazie indeksowi dużych spółek oprócz KGHM ciążyły jak zwykle akcje sektorów bankowego i energetycznego. Nie można wykluczyć, że do przeceny doprowadziły słowa wiceministra w Ministerstwie Rozwoju. Jerzy Kwieciński w wywiadzie dla PAP powiedział między innymi, że „Do tych wspólnych działań proinwestycyjnych, proinnowacyjnych chcielibyśmy włączyć zarówno instytucje finansowe, jak PZU czy PKO BP, jak i duże firmy, prowadzące działalność inwestycyjną - np. KGHM czy spółki energetyczne.". Taka zapowiedź mogła zrodzić niepokój, że środki firm będą wykorzystywane niekoniecznie w sposób dla tych firm korzystny. Dopiero po dotknięciu minimum z piątku 4. grudnia spadek się zatrzymał, a WIG20 zaczął odbijać, mimo tego, że na innych giełdach indeksy już mocniej traciły. Obroty były duże, co mogło sygnalizować, że indeks po raz drugi oznacza dno. Jednak przed rozpoczęciem sesji w USA indeksy na innych giełdach spadały już tak mocno, że nie zanosiło się na zrealizowanie tego scenariusza. WIG20 stracił 2,68% i zatrzymał się tuż nad wsparciem oznaczonym przez piątkową świecę-młot. Jeszcze jeden spadek i otworzy się droga do 1.750 pkt. Wczorajsza sesja na Wall Street nie będzie miała dzisiaj żadnego znaczenia dla GPW. Jak ciągle widać znaczenie mają przede wszystkim wypowiedzi polityków. Jeśli w końcu ktoś odpowiedzialny z rządu nie wypowie się na temat giełdy i na temat tego, jak naprawdę spółki giełdowe ucierpią (lub nie ucierpią) na skutek realizacji programów rządowych to nasz rynek będzie słaby i nieobliczalny.