Popłoch wśród inwestorów wywołał złożony przez spółkę wniosek do sądu rejonowego o postępowanie układowe na podstawie przepisów prawa restrukturyzacyjnego.
Powodem skomplikowanej sytuacji finansowej Biomedu-Lublin okazały się trudności w pozyskaniu finansowania inwestycyjnego na budowę i wyposażenie zakładu do frakcjonowania osocza w Mielcu. Lubelska spółka jako jedyna w Polsce tym się zajmuje. Od 2014 r. robi to dla niej francuska firma LFB Biomedicaments.
Na realizację inwestycji spółka otrzymała 96 mln zł dotacji ze środków europejskich. Około 70 mln zł miało pochodzić z zasobów własnych. Tak pokaźną sumą Biomed jednak nie dysponuje. Po otrzymaniu deklaracji finansowania projektu z dwóch instytucji finansowych spółka przeprowadziła konkurs na dostawców linii technologicznych do zakładu w Mielcu. Z częścią z nich zostały zawarte umowy, na podstawie których powstały zobowiązania. Z powodu wycofania się jednej z instytucji finansowych oraz negatywnej decyzji Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w sprawie przedłużenia okresu na wykorzystanie dofinansowania ze środków unijnych spółka utraciła płynność.
„Spółka podjęła już na obecnym etapie szereg czynności, które mają zapewnić skuteczne wdrożenie środków restrukturyzacyjnych. Ambitny plan biznesowy spółki, którego realizacja przyczyniłaby się do poprawy sytuacji jednostkowej obywatela oraz pozwoliła Państwu Polskiemu na osiągnięcie samowystarczalności w zakresie krwi, jej składników i produktów krwiopochodnych, został zatrzymany, wskutek braku pomocy i wsparcia finansowego" – czytamy w komunikacie Biomedu. Lubelska firma planowo chciała rozpocząć frakcjonowanie osocza w zakładzie w Mielcu jeszcze w tym roku. Równocześnie w dalszym ciągu prowadzi negocjacje z potencjalnymi inwestorami i instytucjami finansowymi. Pozyskanie finansowania umożliwiłoby jej realizację pierwotnie przyjętej strategii biznesowej oraz szybsze spłacenie wierzytelności. Narastająco po trzech kwartałach 2015 r. firma miała 4,46 mln zł jednostkowej straty netto.